Fetyszyści rzeczy opowiedzą historię Warszawy na nowo

[object Object]
Kulisy powstawania wystawyMuzeum Warszawy (mat. prasowe)
wideo 2/2

Publiczność nowego Muzeum Warszawy podzieli się prawdopodobnie na dwa fronty: tych, którzy wyjdą zawiedzeni czy wręcz oburzeni i tych, którzy będą chcieli zamieszkać tam na stałe.

Po czterech latach intensywnego remontu wielkimi krokami zbliża się otwarcie Muzeum Warszawy przy Rynku Starego Miasta. Wszystko zacznie się w piątek o 20 oficjalne z udziałem zespołu Sinfonia Varsovia Brass. Od 21 będzie można już zwiedzać część ekspozycji.

We wtorek na szybki spacer po powstającej wciąż ekspozycji dziennikarzy zabrał wicedyrektor Jarosław Trybuś. Nie było łatwo. Spora grupa chętnych z trudem mieściła się w maleńkich pomieszczeniach i przeciskała między wciąż pracującymi muzealnikami, robotnikami i sprzątaczami. Praca wciąż wre, a do piątku gotowych ma być 8 z 21 gabinetów, na które podzielono ekspozycję. Pozostałe zobaczymy dopiero pod koniec roku. Nie należy jednak być z tego powodu szczególnie zawiedzionym, bo tego co już jest, starczy na kilka wizyt. - Na razie jest 3,8 tysiąca a docelowo na ekspozycji znajdzie się 8 tysięcy z ponad 300 tysięcy rzeczy z naszego magazynu - zapowiedział Trybuś.

86 syren, żadnego ekranu

Słowo "rzeczy" nie jest przypadkowe, tak jak i tytuł wystawy głównej - "Rzeczy warszawskie". - Jesteśmy fetyszystami rzeczy. W naszym muzeum nie ma żadnego ekranu multimedialnego, ale nie ma też ani jednej kopii. Wszystkie przedmioty są oryginale, nawet syrenka z rynku stoi u nas, a na zewnątrz jest kopia. I każda rzecz ma swoją historię, a razem opowiadają historię miasta - tłumaczy Trybuś.

Jak to działa, widać choćby w Gabinecie syren - jednym z tych, które dostępne będą już od piątku. Znalazło się w nim aż 86 (!) wizerunków syrenki - od opaski łączniczki z Powstania Warszawskiego przez znaki i odznaki, projekty i ozdoby aż po - wyróżnioną szarym tłem - klamkę z przedwojennego ratusza (pałacu Jabłonowskich przy placu Teatralnym). W przededniu wybuchu Powstania wyrwał ją z drzwi woźny, który uznał, że coś musi zostać uratowane. I choć pewnie nie spodziewał się, że klamka trafi do muzeum, to właśnie ona wypełnia jego wolę. - W każdym gabinecie będą trzy takie eksponaty, które opisaliśmy szczegółowo, bo ich historie wydawały nam się bardziej uniwersalne i wymowne - tłumaczy Trybuś.

Te wyróżnione rzeczy znajdą się w książce pod takim samym tytułem, która stanowi katalog wystawy, choć i on nie jest typowy. Eksponaty sfotografowano bowiem w skali 1:1, co oznacza że wiele zmieściło się tylko w skromnym fragmencie. Skromnym, ale dającym poczucie fizycznej bliskości. I właśnie ta fizyczność jest kluczem do zrozumienia całej ekspozycji. - To tak, jak z rodzinną pamiątką, powiedzmy cukiernicą babci. Bierzemy ją do ręki i przypominamy sobie, jak babcia opowiadała o swojej młodości, o naszych korzeniach. Tak właśnie chcemy opowiadać o Warszawie - mówi Trybuś.

Historia w gabinetach

Dla zwiedzających, którzy zdążyli przywyknąć do nowoczesnych, multimedialnych, interaktywnych ekspozycji, takich jak w Muzeum Powstania Warszawskiego czy POLIN, nowe Muzeum Warszawy może być z początku zaskakujące czy wręcz trudne. Nie będzie tu bowiem ani jednej, obowiązkowej trasy zwiedzania, ani jednej narracji. Co chyba najbardziej zaskakujące, ekspozycja nie jest też ułożona chronologicznie. Każdy gabinet to osobna, kameralna galeria, a opowieść o historii Warszawy snuć się ma pomiędzy nimi tak, jak swobodnie przemieszczać się mają zwiedzający.

- Dostaną do ręki mapę z pełną informacją, ale bez sugestii, w jakiej kolejność zwiedzać. Oczywiście ci, którzy nie będą chcieli skorzystać z wolności, będą mogli wziąć audioprzewodnik i obejść całe muzeum według niego. Pojawią się też dodatkowe wersje, przygotowane przez kilka znanych osób, które nagrają przewodniki według własnego wyboru tego, co im się na ekspozycji najbardziej spodoba, takie autorskie trasy - zapowiada Trybuś.

Na razie zobaczyć można między innymi Gabinet widoków warszawskich z obrazami i grafikami z różnych epok, Gabinet sreber i platerów, gdzie około 1000 wyrobów stołecznego rzemiosła pogrupowano - znów wbrew muzealnym schematom - według zakładów, które je wyprodukowały, czy Gabinet portretów, gdzie emocje wywołają zapewne wyeksponowane socrealistyczny portret Bolesława Bieruta i współczesny porter czarnego Powstańca Augusta Agboli O'Browna namalowany przez kontrowersyjnego artystę Karola Radziszewskiego. Także w Gabinecie pomników zobaczymy miniatury nie tylko tych, które są symbolami miasta, ale też takiego, który został obalony po 1989 roku. Z kolei w Gabinecie suwenirów znajdziemy pamiątki, które nawet Trybuś bez ogródek nazywa szkaradnymi, choć tylko po to, by zaraz zastrzec, że nawet one mają do opowiedzenia jakąś historię.

Każda z tych sal może dostarczyć wrażeń przez więcej, niż jeden dzień zwiedzania. A na tym nie koniec - w miejscach takich jak otwierany już teraz Gabinet pocztówek czy szykowany na później Gabinet fotografii, zawartość zmieniać się będzie co trzy miesiące. Wynika to wprawdzie z wymogów konserwatorskich i stanowi dla zespołu kuratorów dodatkowe wyzwanie, ale oznacza też, że muzeum ciągle będzie się zmieniać i oferować niespodzianki nawet stałym bywalcom.

"Przegląd magazynów"

Gdy dziennikarze zwiedzali ekspozycję, przed wejściem do muzeum, z pojedynczym transparentem protestował znany obrońca stołecznych zabytków i były pracownik muzeum Janusz Sujecki. Przez wiele lat uchodził z najzagorzalszego krytyka ówczesnej stołecznej konserwator zabytków, a dziś szefowej muzeum Ewy Nekandy-Trepki. To przez ten konflikt został zwolniony z pracy, co potwierdził wyrok sądu.

Samotny protest Janusza SujeckiegoKarol Kobos, tvnwarszawa.pl

Dziś do muzeum ma pretensje między innymi o to, że skrócili nazwę z Muzeum Historycznego Miasta Stołecznego Warszawy, ale też o to, że ekspozycja nie hołduje oczekiwaniom warszawiaków, wyrażonym swego czasu w badaniach. Ekspozycję nazywa "przeglądem magazynów" i twierdzi, że wycięto z niej obronę stolicy w 1939 roku, okupację, getto i oba Powstania oraz zniszczenie miasta.

- To po prostu nieprawda - odpiera zarzuty Trybuś. - Cała nasza kolekcja, jej stan, jej kształt, nasze budynki - to jest przecież jedna wielka opowieść o zniszczonym mieście. Gdyby nie te wydarzenia, wszystko tu wyglądałaby zupełnie inaczej - przekonuje i podaje przykład z Gabinetu archeologicznego, gdzie obok dziesiątek glinianych naczyń wykopanych na terenie miasta są też dwa zaskakująco współczesne, kolorowe, aluminiowe garnki. - Są niby takie, jakich używamy dziś, ale te zostały wykopane na terenie getta. To właśnie te tytułowe "Rzeczy", które aż wołają!

Czy taki sposób opowiadani o historii zadziała? W tym samy gabinecie zobaczyć można dwie szklane skrzynki z fajkami. W jednym są używane, wyraźnie opalone - a w drugim nowe, tyle że kompletnie potłuczone. - Znaleziono je w jednym miejscu. Prawdopodobnie kupiec wiózł je do Warszawy, na sprzedaż, ale po drodze wszystkie mu się potłukły - tłumaczył historię eksponatu Trybuś. Zgromadzone wokół niego osoby zareagowały na to zgodnym i smutnym "ojej", a ja nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że o takie chwile łączności z przeszłością chodzi kuratorom ekspozycji.

Twarde dane o słoikach

Trybuś odpiera też zarzut, że historie rzeczy nie będą zrozumiałe dla widzów, szczególnie nie znających historii miasta. Pomóc mają Warszawskie dane. W sąsiadującym z wejściem pomieszczeniu z wielkoformatowymi infografikami autorstwa Anny Światłowskiej można poznać mnóstwo informacji o warszawie historycznej i dzisiejszej.

Pierwsza to długi na kilka metrów timeline, na którym pokazano, jak rozrastało się miasto, kto nim w danym okresie rządził (czy raczej - w granicach jakiego państwa się wtedy znajdowała), jakie wydarzenia temu towarzyszyły i jak zmieniała się liczba ludności.

- Czy może być mocniejsze wprowadzenie tematyki wojennej, niż ten wykres? - pytał Trybuś, trzymając palec na punkcie, w którym rosnący nieprzerwanie wykres liczby ludności gwałtownie załamuje się niemal do zera w 1944 roku. - Ktoś, kto tu się zatrzyma, bez trudno odczyta potem znaczenie garnków z getta - rozwijał swoją koncepcję.

Tuż obok zobaczyć można "warszawskie pierwsze razy" - dowiemy się kiedy powstał pierwszy wodociąg, poczta i muzeum, ale też kiedy do Warszawy trafił... kebab. Obok zobaczymy zaś makiety tych konstrukcji, które kiedyś biły rekordy wysokości. Ten najwyższy nawet dla niejednego warszawiaka będzie zaskoczeniem, bo to wcale nie Pałac Kultury, ani żaden z nowych wieżowców.

Ze schematycznego rysunku pierzei placu Piłsudskiego dowiemy się, jak kolejne zmiany polityczne zmieniały tę "arenę władzy", a z podobnej infografiki z Traktem Królewskim w roli głównej - jakie sprawy wyciągały warszawiaków z domów, by manifestować na tej ulicy (dwie ostatnie pozycje to żałoba smoleńska i czarny protest). Mapy wyjaśnią, czemu nie wiadomo, gdzie jest centrum Warszawy i jak duży jest praktyczny zasięg miasta (czyli kto dojeżdża tu codziennie do pracy).

- Chyba największym odkryciem było dla nas spostrzeżenie, że wbrew powszechnej opinii, kwestia tak zwanych "słoików" nie jest ani nowa, ani poważniejsza niż kiedyś. Mniej więcej od połowy XIX wieku liczba przyjezdnych się w Warszawie nie zmienia - cały czas stanowią około połowy z nas - zwrócił uwagę Grzegorz Piątek, krytyk architektury, który był członkiem zespołu opracowującego dane.

Dane warszawskie to jedno z kilku pomieszczeń - niespodzianek, ukrytych w labiryncie małych sal i niskich przejść. Eksponatami samymi w sobie są klatki schodowe, sklepienia czy zachowane portale. Miłymi niespodziankami - drewniane ławy znane sprzed remontu muzeum. W jednej z sal natknąć się można na kolejne makiety - na przykładzie kwartału, w którym dziś mieści się muzeum, prześledzimy tam, jak Stare Miasto zmieniło się między 1939 rokiem a odbudową. Jeden z modeli pokazuje powojenne zniszczenia, kolejny raz przypominając widzom o ciążącej nad miastem przeszłości.

W innym pokoju nie zobaczymy za to żadnego eksponatu - jest tam tylko wielkie ścienne malowidło - "Kucie kos" Wojciecha Fangora. Namalowane z myślą o pierwszej ekspozycji muzeum w latach 50. nigdy nie było pokazywane. Jedna z wersji mówi, że powstało nie w tej sali, gdzie je planowano. Inna, że nie spodobało się Stanisławowi Lorentzowi, ówczesnemu dyrektorowi Muzeum Narodowego. Teraz kontemplować można je będzie z wygodnego, miękkiego siedziska - miejsca, gdzie zwiedzający będą mogli odpocząć. W czytelni znów natkniemy się na meble sprzed remontu, a na ścianach zobaczymy malowidła przeniesione z redakcji wydawnictwa Iskry. Innym elementem łączącym nowe muzeum ze starym jest makieta Warszawy z XIX wieku. Odświeżona, uzupełniona i odmalowana wróciła dokładnie tam, gdzie stała w latach 50. i znów opowiada historię - miasta i swoją.

Karol Kobos

Muzeum Warszawy Rynek Starego Miasta 28-42 otwarcie: piątek, 26 maja 2017, godzina 20:00 w piątek muzeum otwarte będzie od 21 do 2 w nocy; wstęp bezpłatny w sobotę i niedzielę od 10 do 19; wstęp płatny od piątku do niedzieli, w godzinach 11 - 20:30 na rynku działać będzie instalacja artystyczna w formie labiryntu prezentująca wszystkie gabinety po 21 na elewacji muzeum wyświetlne będą animacje

Na razie działają te gabinety, których nazwy podaliśmy w tekście wytłuszczonym drukiem.

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl