- Po ogłoszeniu ewakuacji w Złotych Tarasach na parkingu nie otwarto bramek wyjazdowych - napisał na Kontakt 24 oburzony internauta. Jak dodał, jego żona z małym dzieckiem musiała wyjść z samochodu i uiścić opłatę. Brakowało informacji, jak długo potrwa sytuacja, a bramki będą zablokowane.
"Klienci nie byli wpuszczani na parking"
O wyjaśnienia zawróciliśmy się do rzeczniczki centrum handlowego.
- Parkingiem zarządza prywatna firma. Według tego, co mi przekazano, klienci w ogóle nie byli wpuszczani na teren parkingu po ogłoszeniu ewakuacji. Poinformowano ich o konieczności opuszczenia obiektu. Ci, których alarm zastał w garażu, również musieli wyjść z jego terenu - mówi Beata Sadowska, rzeczniczka Złotych Tarasów. Jak dodała, za dodatkowy czas, który samochody spędziły na podziemnym parkingu, nie będzie pobierana opłata.
Tymczasem według internautów zarządca parkingu odliczał kwotę, ale tylko za jedną godzinę. - A przecież ewakuacja trwała ponad trzy godziny - pisze zdenerwowany Augustyn. Internauta zwraca także uwagę, że kierowcy utknęli w ogromnym korku, bo z parkingu można wydostać się tylko jednym wyjazdem.
- Jeżeli ktoś z klientów uważa, że został źle potraktowany, prosimy o kontakt z nami. Będziemy wyjaśniać każdy taki przypadek z zarządcą parkingu - zadeklarowała Sadowska.
Policja niczego nie znalazła
Klienci centrum mogli odebrać auta dopiero po zakończeniu pirotechnicznego sprawdzania obiektu. Podczas przeszukania nie wykryto żadnych niebezpiecznych ładunków ani innych tego rodzaju zagrożeń. Od godz. 17.00 Złote Tarasy funkcjonują normalnie.
bako//par