Warszawski łuk triumfalny może się okazać... komercyjnym budynkiem. Na dziewięciu piętrach znajdzie się miejsce dla sklepów, muzeum (nie wiadomo jakiego) i restauracji. A pod nim parking na 300 aut. Ekscentryczny pomysł przedstawił londyński biznesmen Jan Żyliński.
Swoją wizję monumentu arystokrata i biznesmen mieszkający w Londynie, w klasycystycznym pałacu opisał w wywiadzie dla portalu Wawalove.
- Wewnątrz warszawskiego łuku będzie 3,5 tys. metrów kw. powierzchni użytkowej na dziewięciu piętrach. Włącznie z tarasem widokowym na szczycie, z którego rozciągać się będzie widok na całe miasto. Wewnątrz łuku będzie muzeum, sklepy, kawiarnie, restauracje i tak jak w Londynie, będzie można wynająć sale. Będzie też niewidoczny, ponieważ ulokowany pod ziemią, parking na 300 samochodów. Znajdzie się tam również pasaż podziemny, który połączy parking z łukiem i gdzie będą znajdowały się sklepy. Zakładamy jednak, że powierzchnię wynajmą jedynie polskie firmy – wzornictwo, biżuteria, czyli rzeczy, które mogą zainteresować zwiedzających – powiedział.
"Będzie na siebie zarabiał"
Warszawski łuk ma być większy od tego paryskiego, bo - zdaniem biznesmena- "jesteśmy lepsi niż Francuzi".
Żyliński proponuje 52-metrową.
- To jest kompleksowa inwestycja. Proponuję nowoczesne rozwiązanie, które jest stosowane na zachodzie. Inwestorzy będą wynajmować powierzchnie komercyjne wewnątrz i pod łukiem. W ten sposób obiekt będzie na siebie zarabiał. Wszystkie komercyjne obiekty będą niewidoczne, znajdą się albo pod ziemią, albo w łuku. Zatem jeśli ktoś stanie sobie w Ogrodzie Saskim, nie zauważy tej komercji – będzie cieszyć oko symbolami historycznymi i architekturą klasyczną. Tak się robi tego typu rzeczy w XXI wieku. To jest inwestycja na ćwierć miliarda złotych – przekonywał.
Budowlę ma sfinansować bank. Wcześniej Jan Pietrzak, inicjator budowy łuku zapewniał, że zostanie on zbudowany ze składek. - Pan Pietrzak otwarcie powiedział, że zbierze trochę pieniędzy, sprzedając cegiełki. Ale zasadniczo liczy na budżet państwowy – stwierdził w wywiadzie dla portalu Jan Żyliński i dodał, że spotkanie w sprawie budowli obiecał mu podczas wizyty w Londynie prezydent Andrzej Duda.
"Warszawa to nie Moskwa"
Łuk upamiętniający bitwę warszawską 1920 roku ma stanąć na Marszałkowskiej, na wysokości Ogrodu Saskiego. Taką decyzję podjęli wspólnie przedstawiciele środowisk patriotycznych i władze stolicy. Ratusz zastrzegł, że wybór lokalizacji nie jest jednoznaczny z pozwoleniem na budowę monumentu.
O dyskusję na temat sposobu upamiętniania bitwy zaapelowało stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.
"Sprzeciwiamy się braku transparentności przy planowaniu - w zaciszach gabinetów, bez konsultacji społecznych. Warszawa to nie Moskwa, gdzie przestrzeń meblują sobie dowolnie oligarchowie" – napisali w oświadczeniu.
Dodali też wizualizację tego, jak ich zdaniem mógłby wyglądać łuk w połączeniu z komercją.
Tak o łuku triumfalnym dyskutowali w sierpniu goście programu "Tak jest" :
b/r