Sprawa konfliktu w Teatrze Studio od kilku tygodni przewija się w mediach i opinii publicznej. Aktorzy skarżą się, że decyzje dotyczące teatru są podejmowane bez ich wiedzy, z mediów dowiadują się o planach wyboru nowego dyrektora artystycznego. Zarzucają też dyrektorowi brak dialogu, sprzeciwiają się komercjalizacji przestrzeni teatru. Przypominają, że w ubiegłym roku, w wyniku konfliktu z dyrektorem Romanem Osadnikiem, odeszła dyrektor artystyczna teatru Agnieszka Glińska.
"Spór jest dużo bardziej fundamentalny"
Dyrektor Roman Osadnik milczał, ale w ostatnich dniach postanowił wypowiedzieć się w sprawie konfliktu. Wydał oświadczenie. "Spór jest dużo bardziej fundamentalny i dotyczy istoty funkcjonowania teatru publicznego w Polsce. Dlatego zdecydowałem się przerwać milczenie" – pisze Osadnik.
I przekonuje, że kryzys we współpracy z dyrektorką artystyczną wynikał z faktu, że Agnieszka Glińska postrzegała swoją rolę nie, jako zastępcy dyrektora ds. artystycznych, ale dyrektora naczelnego teatru. "Wynikiem tego były: powtarzające się przekroczenia budżetu, odwoływanie i przesuwanie premier ponad możliwe do przyjęcia normy, długotrwałe nieobecności w pracy, nieuczestniczenie w zebraniach, przedkładanie prywatnych zajęć i innych obowiązków zawodowych nad te wynikające z zawartej umowy o pracę i podpisanego zakresu obowiązków" – wylicza.
Twierdzi również, że wolność artystyczna Glińskiej doprowadziła do sytuacji, w której teatr na przełomie 2012 i 2013 roku znalazł się w bardzo niebezpiecznej sytuacji stając o krok od utraty płynności finansowej.
Podaje również przykłady zachowań części aktorów, którzy jego zdaniem mieli się dopuścić: "zdewastowanie gabinetu Agnieszki Glińskiej przez nią samą, jej rodzinę i część zespołu artystycznego, wykrzykiwanie pod moim adresem oraz współpracowników wyzwisk, przekleństw i obraźliwych epitetów, psychiczne i fizyczne mobbingowanie pracowników teatru w postaci agresywnych zachowań, fizyczne zaatakowanie mnie przez jednego z aktorów i grożenie mi".
"W zupełnej sprzeczności z tym, co wypowiadają w mediach, zarzucając mi komercjalizację instytucji, na moje biurko trafiały dziesiątki wniosków o zwolnienie z pracy, prób i spektakli w związku z występami w serialach, komercyjnych produkcjach. W trosce o dobro członkiń i członków zespołu aktorskiego nigdy nie blokowałem ich pracy poza Teatrem. Niejednokrotnie zmienialiśmy repertuar, w sytuacji konfliktu kalendarzowego między Teatrem Studio a zewnętrznymi podmiotami" – przekonuje Osadnik.
Dyrektor zapewnia, że teatr działa normalnie.
Aktorzy do zwolnienia?
Tymczasem związek zawodowy aktorów ma zaopiniować zwolnienie czterech aktorów: Krzysztofa Stelmaszyka, Marcina Januszkiewicza, Łukasza Simlata i Modesta Rucińskiego. Poprosiła o to dyrekcja. - Dwóm zarzuca się naruszenie zasad współpracy, w przypadku dwóch kolejnych chodzi o ewentualne zwolnienie dyscyplinarne - powiedział "Stołecznej" Łukasz Kustrzyński, rzecznik Teatru Studio.W piątek wieczorem Wojciech Żołądkowicz, aktor i przewodniczący Związku Zawodowego Aktorów Polskich Teatru Studio wydał oficjalne oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim: Kategorycznie się sprzeciwiamy planom zwolnień aktorów: Marcina Januszkiewicza, Modesta Rucińskiego, Łukasza Simlata i Krzysztofa Stelmaszyka. Wobec zaistniałego konfliktu wewnątrz Teatru uważamy takie plany Dyrektora Osadnika, za celową próbę odwetu wobec aktorów zrzeszonych i działających w związku zawodowym. Nie ma absolutnie żadnych artystycznych powodów do podjęcia takich działań.
Dalej wylicza, że zwolnienie wspomnianej czwórki będzie oznaczać wyrzucenia z afisza 11 z 17 spektakli z bieżącego repertuaru.
Ratusz zlecił kontrolę w teatrze. Jej wyniki mają być udostępnione za kilka tygodni.
Konflikt wokół Teatru Studio
Konflikt wokół Teatru Studio
ran/ec