"Dobry siatkarz zarobi jak Lewy". Z dronem na treningu "Inżynierów"

O 20.30 przy Łazienkowskiej zacznie się najważniejszy mecz sezonu dla stołecznej siatkówki. ONICO AZS Politechnika Warszawska będzie podejmować mistrza Polski. "Inżynierowie" trenowali wczoraj na Torwarze. ZAKSA w końcu też, choć ledwo dotarła do hali.

Na stoliku sędziów, po środku wielkiej hali Torwaru, siedzi niewysoki - jak na siatkarza - Jakub Bednaruk. Pierwszy trener ONICO AZS Politechniki Warszawskiej czyta newsy z komórki czekając na swoich zawodników.

- O! Lewandowski zarabia 175 tysięcy dziennie – wita mnie z uśmiechem podając rękę.- Siatkarz tyle nie wyciągnie? - pytam.- Wyciągnie. Ale to solidny, bardzo solidny, kontrakt siatkarza - twierdzi trener.- Eeeeee - powątpiewam.- Roczny - kończy Bednaruk.

"Poli!.." "…buda!"

Na sali pojawiają się pierwsi gracze. Choć wyraźnie biedniejsi od piłkarzy, nie wyglądają na przygnębionych. Przybijają piątki, rozmawiają. Widać, że atmosfera w zespole jest dobra. Zawodnicy i trenerzy schodzą się w koło. Będzie wspólny okrzyk – zwyczaj we wszystkich dyscyplinach drużynowych. Ktoś zaczyna: "Poli!..". Reszta odkrzykuje: "…buda!". Już chcą się rozejść, ale Bednarukowi brakuje zapału. Okrzyk trzeba powtórzyć. Za drugim razem entuzjazm jest większy.

Zawodnicy zaczynają rozgrzewkę, a ubrany w dres trener znowu siada na stoliku.

- Tym dronem będę się starał latać ostrożnie, żeby nikomu nie spadł na głowę – zagaduję.- Spoko, mam zmienników na każdej pozycji - żartuje trener.

Siatkarze przechodzą do odbić, a na parkiecie ciągle nie ma Zagumnego. Okazuje się, że wiekowy – jak na siatkarza – rozgrywający przed meczami ma wolne. Bednaruk zdejmuje dres i wchodzi na parkiet. To on będzie rozdzielał piłki. W sumie nic dziwnego, w końcu stanowisko trenera Politechniki objął kilka lat temu płynnie kończąc w ten sposób karierę rozgrywającego warszawskiej drużyny.

ZAKSA utknęła w korku

W czasie "przerwy na łyk" dzwoni ktoś z ZAKSY. Pytają, jak dojechać na Torwar. Przez manifestacje utknęli obok hotelu przy Dworcu Centralnym. Zaczynają padać propozycje: "Niech jadą A2!", "Gdzie tam, lepiej obwodnicą, jedyne wyjście", "Eeeeee, niech wsiadają do metra" – rzuca Andrzej Wrona. Już mam powiedzieć: "żebyście jutro śmiali się ostatni", ale gryzę się w język, żeby nie popsuć atmosfery.

Z drugiej części zajęć rozumiem niewiele. Trener raz po raz rzuca uwagi tak dla mnie sekretne, jak system znaków przed każdą zagrywką dawanych palcami na pośladkach rozgrywającego. A oni jakoś wiedzą, co mają robić. Potwierdzają tezę, że siatkówka to sport dla inteligentnych. Na parkiecie wyróżnia się dwóch. Paweł Halaba wyraźnie ambitny, wściekły na siebie, gdy coś mu nie wychodzi. I libero, Maciej Olenderek – pogodny, udane akcje atakujących i blokujących kwitujący okrzykiem triumfu, jakby to były decydujące piłki trzeciego seta.

Trening trwa półtorej godziny, potem na salę ma wejść ZAKSA. Mecz "Inżynierów" z mistrzami Polski w środę o 20.30 na Torwarze. Klub liczy na komplet widzów.

Marcin Chłopaś

Czytaj także: