Ewentualne wyższe kwoty to efekt planowanej zmiany w ustawie o komisji weryfikacyjnej rozważane przez jej kierownictwo.
- Sądzę, że będzie potrzebna nowelizacja. Jest wiele drobnych spraw, które przydałoby się naprawić. Jesteśmy nową instytucją. Wiedzieliśmy, że trochę nowych rzeczy wyjdzie podczas prac komisji i wiem, że niektórzy posłowie zgłaszają, że to dobry moment, aby zwiększyć kary dla pani prezydent - mówi "Faktom" TVN Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości i szef komisji weryfikacyjnej.Dopytywany, o jaką stawkę chodzi, nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. - Słyszałem różne opinie członków komisji, którzy chcieliby, aby było to nawet kilkaset tysięcy złotych, ale nie przesądzam tego w tej chwili - przyznaje.
Trzy tysiące prezydent nie dotyka
W podobnym tonie wypowiada się Sebastian Kaleta, członek komisji z ramienia Prawa i Sprawiedliwości i bliski współpracownik Jakiego. W rozmowie z "Faktami" TVN przekonuje, że kara "na pewno powinna być wyższa niż trzy tysiące". - Ta kwota, jak widać, Hanny Gronkiewicz-Waltz w ogóle nie dotyka - komentuje. W kuluarach mówi się nawet o stu tysiącach złotych. Dopytywany o taką kwotę Kaleta mówi ostrożnie: - Nie wiem, być może taka będzie najlepsza. Nie chciałbym dokładnie wskazywać. Zmianą ustawy o komisji weryfikacyjnej - jeśli faktycznie taka nastąpi - zajmą się parlamentarzyści. Przedstawiciele Platformy Obywatelskiej inicjatywę podniesienia kwoty grzywny komentują krytycznie. - Chodzi o to, żeby dopaść Hannę Gronkiewicz-Waltz, żeby się nad nią pastwić - mówi wprost poseł Jan Grabiec.
Będzie doprowadzenie siłą?
Z kolei sama zainteresowana przyznaje, że minister Jaki traktuje całą sprawę jako początek swojej kampanii wyborczej. - Myślę, że on chce zostać kandydatem na prezydenta Warszawy i ta komisja została powołana właśnie po to, żeby móc wybić się. Jest to jego prywatno-polityczny cel - ocenia prezydent Warszawy. Patryk Jaki decyzję o kolejnych karach nakładanych na Gronkiewicz-Waltz komentuje krótko: - Albo wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, albo jesteśmy jakąś kastą, której ustawy nie obowiązują. I w tej roli stawia się pani prezydent - mówi przewodniczący komisji.Zapowiada jednak, że nie jest zwolennikiem siłowego "zaproszenia" Gronkiewicz-Waltz na przesłuchanie. - Będę temu przeciwny. Nawet gdyby do tego doszło, to i tak nie zmuszę pani prezydent do mówienia. W związku z powyższym skończyłoby się tylko medialnym zamieszaniem, a nas interesują tylko skuteczne i faktyczne działania - komentuje wiceminister.
Już 18 tysięcy za nieobecność
Szefowa stołecznego ratusza nie stawiła się na żądnym z dotychczasowych posiedzeń komisji weryfikacyjnej. Za swoje nieobecności otrzymała już sześć grzywien, po trzy tysiące złotych każda. Łącznie daje to 18 tysięcy złotych. Podstawą do nałożenia grzywny jest właśnie wspomniana ustawa, na mocy której działa komisja weryfikacyjna. W jej 18. artykule czytamy: "Komisja może wezwać stronę do stawienia się na rozprawę osobiście. Udział strony wezwanej do stawienia się na rozprawę osobiście jest obowiązkowy niezależnie od miejsca zamieszkania".
I dalej: "Strona, która mimo prawidłowego wezwania nie stawiła się bez uzasadnionej przyczyny (…) może być ukarana grzywną do 3000 zł, a w razie ponownego niezastosowania się do wezwania - grzywną do 10 000 zł".
Gronkiewicz-Waltz, choć sama na komisje nie przychodzi, wysyła tam swoich pełnomocników (zarówno prawników, jak i przedstawicieli ratusza). Jednak przewodniczący Jaki pozostaje na ich obecność obojętny. - Pani prezydent została wezwana do osobistego stawiennictwa przed komisją i osobiście powinna się stawić - powiedział na ostatnim posiedzeniu.
Żadna z dotychczas nałożonych kar nie została zapłacona, bo prezydent - jak tłumaczy - złożyła w tej sprawie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i czeka na jego rozstrzygnięcie. W przeciwieństwie do Urzędu Skarbowego, który pod koniec września zajął na prywatnym rachunku prezydent ponad 12 tysięcy złotych.
Kara dla HGW
Kara dla HGW
kw/ran