Joanna Erbel jest główną specjalistką w miejskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. O jej zatrudnieniu w urzędzie miasta poinformowała "Gazeta Wyborcza". W internecie zaczęły pojawiać się komentarze o "pseudo-aktywistach" pracujących na zlecenie ratusza. Krytykowali m.in. radny Piotr Guział (który konkurował z Erbel o fotel prezydenta stolicy) czy Joanna Mazgajska ze stowarzyszenia Baobab (chcą chronić drzewa i tereny zielone).
– Nie czytam komentarzy pod artykułami – kwituje krótko Erbel. - Zresztą to nie pierwszy raz. Podobnie było wtedy, kiedy kandydowałam w wyborach. Wówczas powtarzano, że prawdziwi aktywiści nie powinni się pchać do polityki – dodaje w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Moja decyzja była oczywista
Przyznaje, że pracę w ratuszu zaczęła w pierwszym tygodniu listopada. – Wiceprezydent Olszewski przyszedł do mnie i spytał czy nie chciałabym pomóc przy polityce mieszkaniowej. I tak stale chodziłam za nimi i wskazywałam, czego brakuje, co można by do miasta wprowadzić, więc moja decyzja była oczywista – podkreśla.
Poprawa polityki mieszkaniowej była jednym z głównych punktów kampanii wyborczej Joanny Erbel. Chciała, aby budować mieszkania na wynajem, dostępne dla każdego i położyć większy nacisk na rozwój TBS-ów. – To właśnie zaczyna się dziać. Ratusz zmienia podejście do "mieszkaniówki" – mówi.
– Do strategii rozwoju Warszawy udało się wpisać cel o nazwie "dostępne mieszkania". Pojawia się tam zapis, że miasto będzie szeroko patrzeć na problem. Stworzy ofertę skierowaną do różnych grup społecznych i dochodowych – dodaje.
"Chcę zmieniać rzeczywistość"
Aktywistka zaczęła współpracować z ratuszem w chwili, gdy zasiadająca w nim Hanna Gronkiewicz-Waltz boryka się z największymi problemami od dekady. Mowa o aferze reprywatyzacyjnej. Przed laty Erbel sama współpracowała z lokatorami, organizowała wspólne konferencje prasowe, brała udział w ich demonstracjach i blokadach eksmisji.
Kiedy pytamy ją, czy te dwie kwestie się nie wykluczają, odpowiada krótko: nie. - Jeśli afera reprywatyzacyjna sprawi, że uda się szybciej "ogarnąć" temat mieszkaniowy i przede wszystkim szybciej odpowiedzieć na potrzebę osób, które są ofiarami reprywatyzacji, to ja nie mam żadnej wątpliwości - uzupełnia.
- Zajęłam się polityką przede wszystkim po to, żeby zmieniać rzeczywistość, a nie po to, by obalić Hannę Gronkiewicz-Waltz – podsumowuje.
Słaby wynik w wyborach
Joanna Erbel ubiegała się o fotel prezydenta z ramienia partii Zieloni. Zdobyła niecałe 3 proc. głosów.
- Moje 2,8 procent to jest to, czego zabrakło Hannie Gronkiewicz-Waltz do wygranej w pierwszej turze - komentowała po ogłoszeniu wyników.
Podczas kampanii przeprowadziła cykl debat w całej Warszawie, pod hasłem "Erbel rozmawia". Proponowała m.in. wprowadzenie biletów po 2 zł, bezprzewodową sieć wi-fi w mieście czy promowanie lokalnych usług.
Joanna Erbel o swoim wyniku wyborczym
kw/sk
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24