We wrześniu ubiegłego roku w klubie Feniks powiało optymizmem. Doceniając trud i sukcesy zawodników władze Pragi Północ przekazały bokserom dużo większy lokal. Dla trenera był to najlepszy prezent jaki mógł sobie wtedy wymarzyć. Zamiast obecnych 100 metrów kwadratowych na Pradze Południe, 4 razy więcej w sąsiedniej dzielnicy. Do tego 60 % zniżka czynszu - takie warunki zaproponowały władze dzielnicy.
Nie ma pieniędzy na remont
Od tamtego momentu minęło 5 miesięcy. W tym czasie klub z własnych pieniędzy wyłożył 100 tysięcy złotych na remont nowej siedziby. Choć lokal tylko czeka na wejście ekipy budowlanej, na razie z marzeń o nowoczesnej siedzibie pozostała tylko makieta.
- Zostały przeprowadzone wszelkie wyburzenia, około 12 kontenerów gruzu zostało wywiezionych, lokal jest już całkowicie przygotowany pod zagospodarowanie na klub sportowy- wylicza Hubert Migaczew trener. Klubu nie stać na dalszy remont a bez finansowego wsparcia z dzielnicy lub sponsoró,w skończyły się marzenia o nowej sali.
Nowa kadencja , nowe priorytety
Chcieliśmy zapytać władze Pragi-Północ czy mogą jakoś pomóc młodym bokserom... ale sprawa okazała się trudniejsza niż przypuszczaliśmy.
Od ostatnich wyborów na Pradze-Północ panuje jeden wielki bałagan. Skłóceni ze sobą radni nie są w staniepodejmować jakichkolwiek decyzji a burmistrz wyznaczony przez prezydent miasta nie ma ochoty tłumaczyć się z obietnic swoich poprzedników.
Przed wyborami bokserom obiecano wiele. Po wyborach trudno jednak rozliczyć burmistrza, który dziś burmistrzem już nie jest.
Anna Kulbicka