Sprawców pobicia policjanta w centrum Warszawy uchwycił monitoring przy jednej ze szkół. Na nagraniu widać najpierw trzech, potem czterech, a na końcu pięciu mężczyzn.
Mężczyzn uchwyciły we wtorek kamery zainstalowane na budynku szkoły podstawowej przy Skorupki.
Idą w trzech, biegną w czterech
Najpierw widać, jak trzech z nich szybkim krokiem przemierza ulicę Skorupki od strony Marszałkowskiej. Idą przesmykiem w stronę komendy przy Wilczej. Tam uwiecznia ich kolejna kamera. Jak wynika z opisu na monitoringu, wszystko to działo się o godzinie 12.07.
Krótko po tym doszło do napadu, czego nie widać, na ujawnionych przez policję nagraniach.
Cztery minuty później na tych samych kamerach widać już czterech mężczyzn (dołączył do nich ten w niebieskiej koszulce). Tym razem już nie idą, ale biegną, tyle że w odwrotnym kierunku.
Dobiegają do ulicy Skorupki, gdzie podjeżdża audi. Za kierownicą siedzi tęgi mężczyzna w czapce bejsbolowej. Wcześniej kamera uchwyciła go, jak kręcił się przy szkole.
Uciekinierzy wsiadają do auta i już w pięciu odjeżdżają w stronę ulicy Hożej.
Po niespełna minucie na nagraniu widać kilku policjantów, którzy ruszyli w pościg za napastnikami.
Jak ustaliła Karolina Wasilewska, reporterka TVN24, ślad prowadził za nimi w rejon alei Zielenieckiej i ulicy Radzymińskiej. Tam jednak urywa się.
Trwają poszukiwania
Do ataku na policjanta doszło obok komendy przy ulicy Wilczej we wtorek. Gdy wracał z prokuratury, był bity, kopany w głowę, brzuch i klatkę piersiową. Trafił do szpitala, lekarze nie stwierdzili obrażeń zagrażających życiu. Policjant przebywa obecnie w domu. Mężczyźni uciekli audi na niemieckich tablicach rejestracyjnych (samochód został kupiony w komisie w październiku ubiegłego roku). Wtorkowa obława nie zakończyła się sukcesem. Mężczyźni nadal są poszukiwani. Informację o nich zostały już przesłane do wszystkich komend w kraju, a także do straży granicznej. Śledczy są bowiem przekonani, że napastnicy są obcokrajowcami.
Według policji śródmiejski funkcjonariusz najprawdopodobniej był śledzony. Nie wiadomo, czy sprawcy zdawali sobie sprawę, kim jest. Ukradli mu teczkę z dokumentami, choć według policji mogło być tak, że spodziewali się, że są w niej pieniądze. Wcześniej funkcjonariusz był bowiem w banku, żeby wypłacić prywatne pieniądze.
ran/pm