Jacek T. był już wcześniej kilkakrotnie zatrzymywany w podobnych sprawach. Trafiał też do aresztu. Kilka tygodni temu wyszedł po kolejnych badaniach psychiatrycznych.
Prokuratura zarzuca Jackowi T. niszczenie mienia, za co grozi do pięciu lat więzienia.
Posiedzenie sądu ws. aresztu dla podejrzanego odbyło się w poniedziałek za zamkniętymi drzwiami. Podejrzanego w kajdankach na salę rozpraw doprowadziła policja. Ani on, ani reprezentujący go przed sądem ojciec, znany warszawski adwokat, nie chcieli rozmawiać z mediami.
W przerwie posiedzenia prok. Gabriel Żuławski z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe powiedział dziennikarzom, że wniósł o trzymiesięczny areszt dla mężczyzny. - To złożona sprawa. Przeciwko Jackowi T. toczą się także inne postępowania. Dotychczasowe środki okazały się nieskuteczne - argumentował prokurator.
Dodał, że istnieje realna obawa, że podejrzany po wyjściu na wolność znów podpali samochód. Podał też, że prokuratura nie wyklucza powołania zespołu biegłych, by na podstawie dokumentacji medycznej ustalić, czy mężczyzna jest poczytalny.
Miał zapalniczki
Chodzi o wydarzenia z minionej soboty. Jacek T. został zatrzymany przy ul. Bora Komorowskiego, gdy zaczął się oddalać od auta, które stanęło w płomieniach. Jak relacjonuje policja, mężczyzna zaczął się oddalać z miejsca zdarzenia, ale został szybko złapany przez funkcjonariuszy.
24-latek został przewieziony do komendy przy ulicy Grenadierów. Policja podaje, że miał blisko promil alkoholu w organizmie. Podczas przeszukania policjanci znaleźli w kieszeniach jego ubrania zapalniczki. – Był już znany funkcjonariuszom – Mówi Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.
Jacek T. znów zatrzymany
Jacek T. znów zatrzymany
Kilka tygodni temu wyszedł na wolność
Jacek T. był już wcześniej kilkakrotnie zatrzymywany w podobnych sprawach. Trafiał też do aresztu. Kilka tygodni temu wyszedł po kolejnych badaniach psychiatrycznych.
Według śledczych, jest on odpowiedzialny za serię podpaleń kilkudziesięciu samochodów na terenie Warszawy. Auta spłonęły m.in. w Ursusie, przy ul. Oleandrów, Nowowiejskiej i Natolińskiej.
W lutym br. prokuratura przedstawiła mu zarzut usiłowania sprowadzenia zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach. Grozi za to od roku do 10 więzienia. Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Został skierowany na badania psychiatryczne. Również w poprzednich postępowaniach był badany psychiatrycznie, w tym przebywał na obserwacji w zakładzie zamkniętym.
Pożary przy Oleandrów spowodowane przez Jacka T.:
Kolejne pożary na Oleandrów
Mieszkańcy komentują podpalenia
Podpalenia
PAP, ran//ec