Wybory do Sejmu jednego dnia, a do Senatu tydzień później. Frekwencja na poziomie 70, ba nawet 90 procent. I zwycięstwo bloków partyjnych. To nie prognoza tegorocznych wyborów do parlamentu - tak wyglądało głosowanie w dwudziestoleciu międzywojennym - przypomina Muzeum Historii Polski.
- W II RP wybory parlamentarne zdążyły się odbyć sześciokrotnie: w roku 1919, 1922, 1928, 1930, 1935 i 1938. Za pierwszym razem wybierano jednoizbowy Sejm, w pozostałych - tak jak dziś - obie izby parlamentu - pisze w artykule na stronie internetowej Muzeum Historii Polski Tomasz Wiścicki.
Wybory poza Polską
Pierwszą ordynację wyborczą przyjęto 22 listopada 1918 r., zaraz po odzyskaniu niepodległości. Same wybory miały być przeprowadzone... nie tylko w Polsce. - Wyznaczono więc okręgi wyborcze np. na Śląsku Opolskim, Pomorzu aż po Słupsk czy Warmii i Mazurach, a więc terenach, które nie weszły w skład II RP - pisze Wiścicki.
W końcu 26 stycznia 1919 r. zaczęło się głosowano na kandydatów do Sejmu. I tutaj zaskoczenie dla tych, którzy przywykli do współczesnych wyborów. Wtedy frekwencja sięgnęła 70 - 90 proc. w zależności od okręgu. Ale nie wszędzie można było głosować. - Sytuacja ziem byłego zaboru pruskiego była wciąż niewyjaśniona. Na terenach tzw. Ober-Ostu - ziem dawnego Cesarstwa Rosyjskiego okupowanych przez Niemcy - wciąż, mimo zakończenia wojny, stacjonowały wojska Rzeszy - przypomina Wiścicki.
"Tylko" 68 proc.
Gdy Sejm uchwalił ustawę zasadniczą, w kolejnych wyborach głosowano już na kandydatów do Sejmu i do Senatu. Parlamentarzystów wybierano na rok dłużej niż współcześnie - na pięć lat. Wybory odbyły się 5 listopada 1922 r. Ale znów było inaczej, niż dziś - do Senatu wybory odbyły się tydzień później. Jak na tamte czasy frekwencja była niska - "tylko" 68 proc. - a wyłoniony pralament spolaryzowany i podzielony, co w kończyło się rozłamami i łączeniem klubów.
Choć w maju 1926 r. marszałek Piłsudski dokonał przewrotu, kadencja parlamentu nie została skrócona, ale kolejne wybory przeprowadzono (dopiero) w 1928 r. I znów odbyły się z tygodniową przerwą. Nie było też niespodzianki - frekwencja sięgnęła 78,3 proc. (do Sejmu) i 63,9 proc. (do Senatu).
- 30 sierpnia 1930 r. prezydent, korzystając z uprawnień nadanych mu w noweli konstytucyjnej, rozwiązał parlament ze względu na jego niezdolność do uchwalenia nowej ustawy zasadniczej - przypomina Wiścicki. Kolejne wybory odbyły się w listopadzie 1930 r., a zwane były brzeskim, bo wcześniej część posłów opozycji aresztowano i umieszczono w twierdzy w Brześciu.
Jedna lista do Sejmu
- 23 kwietnia 1935 r. prezydent podpisał nową Konstytucję, upragniony cel obozu sanacyjnego. Zmieniała ona zupełnie zasady organizacji państwa, odchodząc od klasycznej parlamentarnej demokracji ku swoistej formie autorytaryzmu - przypomina kolejny okres Wiścicki. Znikły partyjne listy, pojawiła się za to jedna do Sejmu. Kandydatów wystawił tylko obóz rządzący. - Wyborca mógł wybrać dwóch z czterech figurujących na liście kandydatów. Dwie trzecie senatorów wybierano w głosowaniu pośrednim. pozostałych, jako się rzekło, mianował prezydent - czytamy w artykule na stronie MHP.
W końcu Polacy dokonali wyboru 8 września 1935 roku. Tym razem frekwencja była już zdecydowanie niższa - spadła do 46,6 proc. Pół miliona wyborców postanowiło oddać głoś nieważny. Pierwszy etap wyborów do Senatu odbył się wcześniej, 25 sierpnia, a głos oddało 62,4 proc. uprawnionych, ale tych ostatnich było bardzo mało. Senatorów nie wybierano bezpośrednio - wyłoniły ich ostatecznie wojewódzkie kolegia elektorskie.
We wrześniu 1938 roku prezydent postanowił rozwiązać parlament. - Zapowiedział enigmatycznie, że w nowej kadencji zajmie stanowisko w sprawie ordynacji wyborczej, by zmiana składu izb mogła "dać pełniejszy wyraz nurtujących w społeczeństwie prądów" - zaznacza Wiścicki. - 6 listopada 1938 r. przy urnach zjawiło się 67,1 proc. wyborców. Rządzącym nie udało się natomiast, mimo starań, pozyskać do współpracy opozycji - dodaje.
Nowej ordynacji jednak nie uchwalono, a kilka miesięcy po wyborach wybuchła II wojna światowa.
ran/roody