Niezwykła historia Shaloma Koraya została opisana w "Guardianie". Jako mały chłopiec bez rodziców i jakichkolwiek bliskich został wyniesiony z warszawskiego getta. Dzięki prowadzonym przez prof. Magdalenę Smoczyńską badaniom odnalazła się właśnie jego dalsza rodzina.
Pierwsze kilka lat życia chłopiec spędził w przytułkach i sierocińcach. Ostatnim miejscem pobytu Koraya w Polsce była ochronka im. Andrzeja Boboli w Zakopanem. Stamtąd za sprawą pracującej dla ruchu oporu Leny Küchler-Silberman został zabrany do Izraela. Wcześniej nadano mu polskie imię i nazwisko: Piotr Korczak. Po adopcji w Izraelu nazywał się już Shalom Koray.
Pomogły badania DNA
Mieszkająca w USA kuzynka Koraya odnalazła się dzięki badaniom prof. Smoczyńskiej zajmującej się śledzeniem losów dzieci, które przeżyły Holokaust i trafiały do polskich sierocińców. Kiedy wpadła na trop Koraya, poprosiła go o wymaz z policzka w celu przeprowadzenia testu DNA. Okazało się, że jest spokrewniony z Ann Meddin Hellman. Jej dziadek i dziadek Koraya byli braćmi. Pierwszy wyemigrował do USA jeszcze przed wojną, drugi zginął w Zagładzie.
Mężczyzna pracował przez większość życia jako mechanik samochodowy.
- Kiedy zobaczyliśmy zdjęcie młodego Shaloma od razu wiedziałam, że to mój krewny. Myśleliśmy, że ta gałąź rodziny w całości zginęła. To cud, że Shalom żyje - powiedziała Guardianowi Hellman.
Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Domena publiczna