25 lat od największej katastrofy w dziejach polskiego lotnictwa

25 lat od największej katastrofy
25 lat od największej katastrofy
Źródło: TVN24
Dziś mija ćwierć wieku od największej katastrofy w dziejach polskiego lotnictwa cywilnego. 9 maja 1987 r. samolot LOT-u rozbił się w warszawskim Lesie Kabackim. Zginęły 183 osoby - wszystkie, które znajdowały się na pokładzie.

O godz. 11 na miejscu tragedii, przy pomniku z nazwiskami ofiar katastrofy, zostanie odprawiona msza święta z udziałem rodzin ofiar, zarządu dzielnicy Ursynów i władz PLL LOT.

Lecieli do Nowego JorkuFeralny lot rozpoczął się o godz. 10.18 rano. Radziecki IŁ-62M "Tadeusz Kościuszko" należący do Polskich Linii Lotniczych LOT wystartował z Okęcia do Nowego Jorku. Na pokładzie była 11-osobowa załoga i 172 pasażerów. Pierwszym pilotem był kapitan Zygmunt Pawlaczyk - jako pilot cywilny w LOT od 1955 roku.O godz. 10.40 nastąpiła awaria jednego z czterech silników. Na pokładzie samolotu, który znajdował się wtedy nad Grudziądzem, wybuchł pożar. Aby uniknąć lądowania w mieście, co mogłoby spowodować znaczną liczbę ofiar, piloci postanowili zawrócić. Rozważano awaryjne lądowanie na lotnisku w Modlinie, ostatecznie zdecydowano się na Okęcie, ponieważ warszawski port mógł najszybciej zapewnić pomoc służb ratowniczych.

"Dobranoc"O godz. 11.12, mimo podejmowanych przez załogę prób awaryjnego lądowania samolot rozbił się w Lesie Kabackim. "Dobranoc, do widzenia. Cześć, giniemy" - to zapis ostatnich słów, jakie zarejestrowała czarna skrzynka z kabiny pilotów.Do niedawna znany był jedynie stenogram rozmów zapisanych przez czarną skrzynkę. Teraz, 25 lat po katastrofie, opublikowane zostały nagrania audio z feralnego lotu. TVN24 jako pierwsza wyemitowała je w filmie dokumentalnym przygotowanym przez dziennikarzy stacji - Agnieszkę Czajkowską i Adama Krajewskiego.Widok "makabryczny"Wybuch ściągnął w pobliże katastrofy mieszkańców okolicznych domów, już po kilku minutach od tragedii miejsce katastrofy otoczyło wojsko i funkcjonariusze ZOMO. Według relacji świadków, zebranych w książce Jarosława Reszke "Cześć, giniemy! Największe katastrofy w powojennej Polsce" wydanej w 2001 r., widok miejsca tragedii był makabryczny.Większość szczątków przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie. Żadne z ciał nie zostało znalezione w całości. Na cmentarzu w Wólce Węglowej ustawiono specjalny namiot, by tam rodziny ofiar mogły zidentyfikować zabitych."Specyficzna konstrukcja samolotu"Jak ustalono, bezpośrednią przyczyną katastrofy była "awaria łożyska podpory pośredniej wału silnika". Na skutek zatarcia łożyska i miejscowego przyrostu temperatury doszło do pęknięcia wału podczas zwiększenia mocy silnika. Wobec braku mechanicznego połączenia turbiny ze sprężarką doszło do rozkręcenia się i rozpadnięcia turbiny jednego z silników na lewej burcie samolotu.Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa i wydawca "Skrzydlatej Polski" Tomasz Hypki powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że 25 lat po katastrofie nie kwestionuje się ustaleń przyczyn katastrofy, wskazanych przez rządową komisję powołaną przez PRL-owskie władze.

Podkreślił, że bezpośrednią przyczyną była wada produkcyjna spowodowana błędem wykonawczym. - Trzeba pamiętać, że do katastrofy przyczyniła się także specyficzna konstrukcja samolotu - zaznaczył. Wyjaśnił, że w konstrukcji Iła-62M rozpad jednego silnika powoduje, że i drugi automatycznie ulega zniszczeniu. - Następnie elementy mogą zniszczyć kadłub i system sterowania - dodał.Hypki zaznaczył, że obecnie silniki umieszcza się pod skrzydłami samolotu, gdyż wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, że w przypadku awarii zniszczy on inne ważne elementy struktury. Według raportu rządowej komisji "części rozerwanego wirnika" uszkodziły sąsiedni silnik, przebiły tylną część kadłuba i uszkodziły system sterowania.Piloci niewinniStrona radziecka długo nie mogła pogodzić się z wynikami raportu, twierdząc, że o katastrofie zdecydowały błędy pilotów, a wszelkie uszkodzenia silników samolotu powstały dopiero w wyniku zderzenia maszyny z ziemią.Prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy "Kościuszki" Prokuratura Wojewódzka w Warszawie umorzyła je wobec niestwierdzenia przestępstwa. Wadliwe konstrukcyjnie IŁ-y 62M wycofano z eksploatacji dopiero w latach 91-92.Jedna z ulic warszawskiej dzielnicy Ursynów nosi imię pierwszego pilota maszyny tego rejsu Zygmunta Pawlaczyka. Aby uczcić pamięć zabitych, w Lesie Kabackim postawiono krzyż i tablicę z nazwiskami wszystkich ofiar.

CZYTAJ WIĘCEJ NA TVN24.PL

TVN24/ktom//bgr/as

Czytaj także: