Służby interweniowały w zespole szkół na Saskiej Kępie po tym, jak zasłabło tam kilkanaście uczennic. Pierwszy sygnał o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Sprawa dotyczy Zespołu Szkół numer 21 przy ulicy Saskiej.
13 uczennic
"Zaczęło się rano od zdenerwowanej uczennicy, która już dojeżdżając do szkoły źle się poczuła. Potem zasłabły następne. Ich stan był na tyle niepokojący, że dyrektor ZS 21 Marek Kupiecki wezwał pogotowie. Fala zasłabnięć objęła w sumie 13 uczennic, a cała sytuacja mocno zdenerwowała też jedną z pracownic sekretariatu, która jednak szybko doszła do siebie" - poinformował w mailu do dziennikarzy Andrzej Opala, rzecznik Pragi Południe.
Jak zaznacza, osiem dziewczynek trafiło do szpitali na obserwację. - W placówce przy Grenadierów obserwowane są uczennice pełnoletnie. Niepełnoletnie pojechały wraz z jedną z nauczycielek do szpitala na Niekłańską. O godz. 14 wciąż jeszcze tam przebywały. Prawdopodobnie zostaną na obserwacji do jutra - napisał w środę Opala.
Zapewnia, że o problemie zostali poinformowani rodzice. Z relacji urzędu wynika, że wyprowadzono z budynku ośmioro dzieci ze znajdującej się tam filii Przedszkola nr 180 z Niekłańskiej. Uczniowie zespołu szkół zostali ewakuowani do pobliskiego Ośrodka Sporu i Rekreacji przy ul. Saskiej, a o 13.15 odesłano ich do domów.
Na miejscu oprócz kartek pogotowia pojawiła się straż pożarna i policja oraz pracownicy Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, a także przedstawiciele urzędu dzielnicy.
Ponad 400 osób ewakuowanych
- Było podejrzenie, że ktoś mógł coś rozpylić. Natomiast zastęp chemiczny dokonał pomiarów i nic nie wykryto - mówił Tomasz Sitek ze straży pożarnej. I dodał, że łącznie ewakuowano ponad 400 osób.
"Lekarz pogotowia także wykluczył zatrucie jako przyczynę zasłabnięć uczennic, a po rozmowach z dziewczętami nie wykluczył podłoża emocjonalnego zasłabnięć" - przekazał Opala.
I wyjaśnił, skąd mogło się wziąć zdenerwowanie u uczennic. "W krótkim odstępie czasu, w poniedziałek i we wtorek, ZS nr 21 dotknęły dwie tragedie. Najpierw dotarła do szkoły smutna informacja o śmierci popularnej nauczycielki, a we wtorek, 27 listopada, na pasach w Tarczynie samochód zabił 16-letniego ucznia tej placówki, bardzo lubianego przez rówieśników. Obie te informacje mogły wywołać wstrząs emocjonalny dziewcząt" – diagnozował rzecznik.
"Placówka pracuje normalnie"
W czwartek rano Andrzej Opala potwierdził, że zasłabnięcia miały podłoże psychologiczne.
- Dziewczynkom został udzielona pomoc psychologiczna, dostały leki na uspokojenie. Cały czas były pod opieką rodziców - powiedział nam rzecznik dzielnicy. - Dla pewności szkoła została jeszcze raz sprawdzona pod względem ulatniania się substancji trujących. Ponownie niczego nie wykryto. Placówka pracuje dzisiaj normalnie - podsumował Opala.
ran/pm
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN