Obłożenie w transporcie publicznym wynosi nieco ponad 40 procent tego, co przed pandemią – informuje rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego. W związku z tym miasto nie planuje korekt w rozkładach jazdy, choć nie wyklucza ich w miarę odmrażania gospodarki.
Od poniedziałku w rozkładach jazdy pojawiły się linie szkolne, które dowożą najmłodszych uczniów do szkół. Miasto Jest Nasze stwierdziło jednak, że przy okazji tej zmiany, ZTM po cichu usunął wiele kursów. Aktywiści podali, że cięcia w największym stopniu objęły te linie autobusowe, które kursują najczęściej.
Zapytaliśmy rzecznika ZTM, jakie jest obłożenie w komunikacji miejskiej po powrocie dzieci z klas I-III do szkół.
- Porównując do okresu sprzed epidemii w poniedziałek, wtorek i środę mieliśmy w komunikacji nieco ponad 40 procent obłożenia. W ferie było podobnie - w ubiegły czwartek około 43 procent tego, co przed pandemią, a w piątek około 42 procent. Widać, że liczba podróżujących się nie różni między normalnym tygodniem a okresem feryjnym. Wciąż nie mamy tych pasażerów, którzy wcześniej zapełniali komunikację, czyli na przykład uczniów szkół ponadpodstawowych, studentów, pracowników centr handlowych i tych osób, które pracują zdalnie – wyjaśnia Tomasz Kunert.
110 tysięcy osób nadal nie odwiesiło biletów
Jak podaje, od początku pandemii 200 tysięcy osób zawiesiło długookresowe bilety na komunikację miejską. - Do tej pory odwiesiliśmy tylko 90 tysięcy z nich – zaznacza rzecznik.
Odnosi się również bezpośrednio do zarzutu aktywistów o zmniejszeniu częstotliwości kursowania niektórych linii: - W poniedziałek przywróciliśmy dojazdy do szkół podstawowych, natomiast nie przywróciliśmy dodatkowych kursów w dni nauki szkolnej. Są to dodatkowe kursy normalnych linii, a nie tych specjalnie dedykowanych dojazdom do szkoły. Właśnie dlatego ta częstotliwość kursowania zmieniła się na niektórych liniach.
Podaje konkretne przykłady takiej zmiany częstotliwości: - Linia 105 zmniejszyła częstotliwość z pięciu minut na sześć. Linie 114 i 122 kursujące w środku dnia jeżdżą teraz co 20, a nie 15 minut. 118 i 149 zmieniło się tylko w weekendy z 15 na 20 minut częstotliwości. W 152 skróciliśmy kursowanie w trakcie szczytów w godzinach porannych i popołudniowych, bo obserwowaliśmy, że pasażerowie wcześniej jadą i wcześniej wracają i widzimy dokładnie, kiedy ta linia jest najbardziej obciążona. 507 z kolei jeździ co pięć minut, zamiast 3-4 minuty.
"Niezauważalne" dla podróżujących komunikacją
Zmiany w tramwajach zostały wprowadzone jeszcze w grudniu. - Te, które jeździły wcześniej co cztery minuty, teraz jeżdżą co pięć minut, a te, które kursowały co osiem minut, teraz kursują co 10 – precyzuje nasz rozmówca.
Zdaniem rzecznika ZTM, zmiany te są jednak niezauważalne dla osób podróżujących komunikacją i nawet te najbardziej oblegane linie jadące przez centrum - jak 7, 9 czy 17 - nie są przepełnione.
ZTM jest jednak gotowy na korekty rozkładów, jeśli gospodarka zacznie być odmrażana. - Cały czas obserwujemy, jak rozwija się sytuacja. W tym tygodniu sprawdzamy te linie szkolne, które powróciły na trasy, czy korzystają z nich pasażerowie i okazuje się, że autobusy jeżdżą puste. Dzieci z tych młodszych klas nie zawsze jeżdżą autobusem, ale często są dowożone transportem indywidualnym. Jesteśmy jednak w gotowości i w momencie, gdy życie społeczne zacznie być odmrażane, zaczniemy przywracać to, co było wcześniej – podsumowuje Tomasz Kunert.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: WTP