W nocy z piątku na sobotę strażacy gasili furgonetkę zaparkowaną w pobliżu Szpitala Bielańskiego. Chodzi o samochód, który jeździł po Warszawie oklejony antyaborcyjnymi hasłami i drastycznymi zdjęciami płodów.
- W nocy z piątku na sobotę przed godziną trzecią strażacy otrzymali informację o palącej się furgonetce. To samochód marki Daewoo Lublin. Był zaparkowany przy ulicy Marymonckiej - powiedział nam w niedzielę Łukasz Płaskociński ze straży pożarnej. - Na miejscu pracował jeden zastęp strażacki - dodał.
Paliło się nadkole
Furgonetkę, którą wciąż stoi przy Marymonckiej, obejrzał w niedzielę reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz. Jak ocenił, jest nadpalona z jednej strony.
- Przypalona i okopcona jest część prawego nadkola. Rozbita jest przednia lampa z tej samej strony. Od strony kierowcy ktoś zamalował drzwi na czerwono i napisał "stop". Na pace wymazano sprejem wulgarne napisy uderzające w Prawo i Sprawiedliwość - opisał Węgrzynowicz. Jak zaznaczył, na szybie od strony pasażera, ktoś zostawił także naklejkę "W imię matki, córki i umiłowanej siostry: wara od kobiet! #STRAJKKOBIET". - Z przodu widać też charakterystyczną błyskawicę - dodał.
Protesty po orzeczeniu zależnego od PiS Trybunału Konstytucyjnego odbywają się w całym kraju od czwartku. Wtedy to zapadło orzeczenie o niekonstytucyjności przepisów dotyczących aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu.
W niedzielę protestujący pojawili się w okolicy kościołów. Do przepychanek doszło m.in. na Krakowskim Przedmieścu. Kordon policji i kontrmanifestanci zablokowali wejście do kościoła Świętego Krzyża.
Źródło: tvnwarszawa.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl