Głośne miauczenie kota obudziło w nocy mieszkańców jednego z bloków na Bielanach. Okazało się, że zwierzę zaklinowało się w uchylonym oknie. Jego opiekunka niczego nie słyszała, była nietrzeźwa - przekazała stołeczna straż miejska.
Jak przekazali strażnicy, do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu, w bloku przy ulicy Przy Agorze. "Przeraźliwe miauczenie kota nie dawało po północy 29 marca spać mieszkańcom całego budynku. Sąsiedzi ustalili, że zaklinował się on w uchylonym oknie na trzecim piętrze. Zgłosili to strażnikom miejskim z Ekopatrolu" - przekazała straż miejska w komunikacie.
"Miał niedowład tylnych łapek, był osłabiony"
Po dłuższej chwili dobijania się funkcjonariuszy do lokalu, drzwi otworzyła zaspana właścicielka. "Od kobiety wyraźnie czuć było alkohol. Lokatorka nie umiała powiedzieć, gdzie znajduje się jej kot i wpuściła strażników, by sami to sprawdzili. Funkcjonariusze ostrożnie uwolnili mruczka z opresji" - opisano dalej.
Zwierzak musiał dość długo przebywać w pułapce, ponieważ – jak zauważyli strażnicy – "miał niedowład tylnych łapek, ciężko oddychał i był bardzo osłabiony". Funkcjonariusze polecieli kobiecie, by natychmiast udała się z nim do weterynarza, lecz ta odmówiła. Poinformowano więc lokatorkę, że nieudzielenie pomocy zwierzęciu jest przestępstwem. "Kobieta mimo to odmówiła i powiedziała, że jeśli strażnicy chcą, to mogą zabrać kota. Pechowy mruczek został przewieziony do schroniska Na Paluchu, w którym udzielono mu pomocy weterynaryjnej" - podali strażnicy.
I jak zapowiedzieli, "właścicielkę kota czeka spotkanie z policją", której strażnicy zgłosili zdarzenie jako podejrzenie popełnienia przestępstwa z art. 35 ust. 1a w związku z art. 6 ustawy O ochronie zwierząt z 1997 r. (znęcania się nad zwierzętami - red.).
Informowaliśmy także o akcji strażaków w Boguszowie-Gorcach, gdzie kot zaklinował się w oknie:
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock