Gdyby przypadkowy przechodzień nie usłyszał płaczu noworodka, dziecko nie miałoby szans na przeżycie. W czwartek przed południem kobieta urodziła dziecko na działkach na Białołęce. Zawinęła je w reklamówkę i porzuciła. Teraz o stan zdrowia dziecka dbają lekarze i pielęgniarki ze Szpitala Bródnowskiego. Oddział odwiedziła Katarzyna Górniak z "Faktów" TVN.
Dziewczynka została odnaleziona na działkach przy Głębockiej. W czwartek w południe trafiła do Szpitala Bródnowskiego. - Cały oddział od wczoraj żyje innym życiem - mówiła w piątek koordynatorka oddziału neonatologii doktor Magdalena Klemińska-Nowak.
Zosia
Pielęgniarki nazwały ją Zosia. Dziewczynka była mocno wyziębiona, jednak jej stan był zaskakująco dobry, jak na okoliczności, w których została odnaleziona.
- Była to dla nas duża niespodzianka - opisywała Agnieszka Pieńkowska, koordynatorka zespołu pielęgniarek i położnych w Szpitalu Bródnowskim. Jak zaznaczyła, dziewczynka płakała i była to dobra wiadomość. - Był to dla nas pierwszy, najważniejszy sygnał, że dziecko oddycha - dodała.
Pojawienie się Zosi poruszyło serca personelu szpitala. Od jednej z pielęgniarek dziewczynka dostała w prezencie kocyk. Dlaczego? - Ona jest nasza - mówiła pielęgniarka.
"Sopelki"
Na oddziale neonatologii określają takie wychłodzone niemowlęta "sopelkami". Gdy pielęgniarki dowiedziały się, że jedzie do nich wyziębiony noworodek odnaleziony na działkach, przypomniało im to o sytuacji sprzed kilku lat. Wówczas przywieziono tu dziecko, które matka tuż po porodzie wyrzuciła przez okno. Na zewnątrz był mróz. Personel długo walczył o jego życie. Niestety, nie udało się.
- Jedna z położnych odeszła po tym zdarzeniu z pracy - wspominała Pieńkowska.
- Ja już wiele lat pracuję, ale to też zrobiło na mnie wrażenie. To było bardzo smutne, przygnębiające i wstrząsające. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby wtedy ta matka przyjechała do szpitala - ja miałam akurat dyżur - to dziecko by żyło - podkreśliła Klemińska-Nowak.
Zarzut dla matki
Matka została zatrzymana kilka godzin po odnalezieniu dziewczynki. Patrol straży miejskiej zauważył ją pośród grupy bezdomnych pijących alkohol. Kobieta trafiła do szpitala, gdzie została przesłuchana w obecności biegłego psychologa.
Prokuratura postawiła jej w piątek zarzut usiłowania dzieciobójstwa, a dzień później sąd aresztował na trzy miesiące. Grozi jej do pięciu lat więzienia.
Jak ustalili śledczy, kobieta urodziła wcześniej dwójkę dzieci. W obu przypadkach zrzekła się praw rodzicielskich tuż po porodach.
"Okno życia"
Niechciane dzieci można zostawić w "oknie życia" lub w szpitalu.
Zgodnie z założeniem "okna życia" mają umożliwić matkom, które nie mogą lub nie chcą opiekować się noworodkiem, anonimowe i bezpieczne oddanie swojego dziecka.
Pozostawione tam noworodki przebywają zwykle w szpitalach do czasu załatwienia formalności, ponieważ zawiadamiany jest ośrodek adopcyjny i sąd, który - wydając decyzje administracyjne - zapewnia dziecku opiekę w rodzinie zastępczej, nadając mu również tożsamość - imię i nazwisko. Biologiczna matka ma sześć tygodni na zmianę decyzji, po upływie których jest uruchamiana procedura adopcyjna.
W Warszawie są dwa takie miejsca. Pierwsze znajduje się w Śródmieściu przy Hożej 53 w Domu Prowincjalnym Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Drugie na Pradze Północ przy ulicy ks. Ignacego Kłopotowskiego 18 w Domu Generalnego Zgromadzenia Sióstr Loretanek.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN