Około 1000 zwierząt spłonęło w pożarze targowiska w Bangkoku. Ogień wybuchł we wtorek na skutek zwarcia instalacji elektrycznej w części bazaru, w której mieściły się sklepy zoologiczne.
Do pożaru doszło we wtorek w zachodniej części popularnego targowiska Chatuchak w Bangkoku, stolicy Tajlandii. Jak przekazały lokalne władze, jego źródłem było zwarcie instalacji elektrycznej. Ogień wybuchł w godzinach porannych i szybko rozprzestrzenił się na całą strefę ze sklepami zoologicznymi, trawiąc łącznie 118 punktów sprzedaży.
"Nie mogłem im pomóc"
Władze Bangkoku podały, że w pożarze nie został ranny żaden człowiek, ogień przyczynił się za to do śmierci około 1000 zwierząt. W żywiole spłonęły koty, psy, ptaki i wiele gatunków gadów. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia klatek i pojemników z nieżywymi zwierzętami oraz przedsiębiorców szacujących straty.
- Gdy przybyłem na miejsce, nie było już nic, wszystko spłonęło - opowiadał stacji BBC właściciel sklepu z gadami. - Nie mogłem nic zrobić, bo wewnątrz było ciemno. Nie mogłem im pomóc. Wszystkie zginęły.
Szczególnie wstrząsający był los węży, które zostały znalezione zwinięte w kłębki, z zębami wbitymi we własne ciała. Jak wyjaśnił herpetolog Nirut Chomngam, zwierzęta prawdopodobnie pogryzły się w przedśmiertnym amoku - w przypadku zaczadzenia i niedotlenienia gady umierają wolniej niż ptaki czy ssaki, co przedłuża ich agonię.
Kontrowersyjne targowisko
Market Chatuchak jest jednym z największych targowisk Azji Południowo-Wschodniej. Bazar cieszy się szczególną popularnością w weekendy, kiedy to odwiedzają go setki tysięcy turystów. Część sklepów, w tym te zoologiczne, otwarta jest jednak przez cały tydzień.
Strefa zoologiczna była przedmiotem kontrowersji. Jak przekazała tajska fundacja Wildlife Friends, sprzedawane tam zwierzęta często pochodziły z przemytu, a niektóre przebywały w niewłaściwych warunkach.
Źródło: BBC, Reuters, Khaosod
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/NARONG SANGNAK