- Liczba ofiar wzrosła - informuje Ewgenia Manołowa, korespondentka prasowa przebywająca w Bułgarii. Utrzymujące się kilka dni obfite opady deszczu wywołują coraz rozleglejsze powodzie i lawiny błotne. Nie żyje przynajmniej 14 osób, w tym dwoje dzieci. W Warnie utknęli polscy turyści.
Do 14 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych powodzi, które nawiedziły Bułgarię w nocy z czwartku na piątek. W Warnie zginęło 11 osób, w pobliskim Dobriczu – trzy. Kilkadziesiąt osób z obrażeniami odniesionymi po zejściu lawiny błotnej w Warnie przebywa w szpitalu.
Dostaną po 5 tys. euro
Rząd ogłosił najbliższy poniedziałek dniem żałoby narodowej. Minister pracy i polityki socjalnej Hasan Ademow zapowiedział udzielenie pomocy poszkodowanym. Rodziny ofiar powodzi dostaną po 10 tys. lewów (5 tys. euro) doraźnej pomocy. Odszkodowania za szkody materialne będą zależne od rozmiaru strat.
W piątek wieczorem sytuacja w najbardziej dotkniętych żywiołem regionach zaczęła powoli wracać do normy. W Warnie, gdzie w ciągu ostatniej doby ilość opadów osiągnęła prawie miesięczną normę, ekipy ratunkowe zajęły się osuszaniem podtopionych budynków i wyciąganiem dziesiątków samochodów z błota.
Wody na półtora metra
Trudna pozostaje sytuacja w Dobriczu; zalana jest ponad połowa miasta. Poziom wody sięga półtora metra, większość dróg jest zalanych. Władze miasta odcięły prąd i wodę w najbardziej dotkniętych powodzią dzielnicach, dla ich mieszkańców przygotowano ośrodek, w którym mogą znaleźć schronienie.
W Warnie, Dobriczu i Wielkim Tyrnowie obowiązuje stan klęski żywiołowej. Rzeka Jantra wyszła z brzegów w okolicach Wielkiego Tyrnowa, woda zalała niżej położone dzielnice miasta i kilka pobliskich wsi. Ewakuowano ponad 200 osób. 50 budynków jest podtopionych w pobliskim Drianowie.
Turystów ewakuowano helikopterami
W piątek po południu ulewy dotknęły również miejscowości wypoczynkowe. Z sześciu hoteli w Albenie, na północ od Warny, gości ewakuowano śmigłowcami wojskowymi, gdyż droga z ośrodka była nieprzejezdna. Niepokojąca jest również sytuacja na południowym wschodzie, gdzie w okolicach miasta Jamboł grozi wylaniem rzeka Tundża.
Zrujnowana główna droga
Ulewy poważnie uszkodziły infrastrukturę drogową. Zamknięta została m.in. Przełęcz Republiki w górach Stara Płanina - główna arteria łączącą północną i południową część Bułgarii. Według Agencji Drogowej jej remont potrwa co najmniej dwa miesiące. Alternatywne marszruty przebiegają przez przełęcze Ryszką, Kotelską i Szipczeńską.
Kłopoty turystów
Wczoraj samolot czarterowy, na pokładzie którego było 183 pasażerów, nie wylądował w Warnie ze względu na ulewy. Samolot przekierowany został do Salonik w Grecji, gdzie uzupełnił paliwo i wrócił do Pyrzowic. O północy turyści mają lecieć do Bułgarii - poinformował rzecznik lotniska Cezary Orzech.
- Nie było żadnej paniki, żadnych nerwowych momentów. Po prostu kapitan samolotu stwierdził, że jest niebezpieczeństwo w związku z lądowaniem w Warnie i wylądował w Salonikach - mówił jeden z turystów lecących samolotem przekierowanym do Salonik.
Druga grupa polskich turystów, która miała wrócić do kraju, utknęła na lotnisku w Warnie.
Przyczyny tragedii
- Zaczyna się analizowanie - przyznała w rozmowie z TVN24 Ewgenia Manołowa. - Wielu ekspertów skłania się do stanowiska, że nawet bardzo obfity deszcz nie może spowodować tragedii na taką skalę - podkreśliła korespondentka.
- Jako jedną z przyczyn wskazują na nieoczyszczoną kanalizację uliczną lub jej brak - wylicza i dodaje, że z kolei ekolodzy uważają, że tragedię spotęgowały dwa czynniki. Jednym jest nierozsądne wycinanie lasów porastających wzgórze nad dzielnicami, a drugim - zbyt gęste zabudowanie całej linii wybrzeża.
Autor: mb/ja / Źródło: PAP, ENEX