Gwałtowne powodzie w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych doprowadziły do śmierci co najmniej 18 osób, w tym dziewięciu w mieście Nowy Jork. Spadły rekordowe ilości deszczu, będące efektem pozostałości po huraganie Ida, który w niedzielę uderzył w Luizjanę. Zalane zostały drogi, stacje metra i budynki.
Do Nowego Jorku, Marylandu i New Jersey dotarły w środę pozostałości po huraganie Ida. Pojawiły się ulewy, które spowodowały powódź między innymi w mieście Nowy Jork. Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio wydał w środę wieczorem decyzję o wprowadzaniu stanu wyjątkowego, w związku z tym, co nazwał "historycznym wydarzeniem pogodowym". Podobną decyzję podjęli gubernatorzy New Jersey i Connecticut.
W środę wieczorem amerykańska Narodowa Służba Pogodowa (NWS) poinformowała o wprowadzeniu pogotowia przeciwpowodziowego na terenach rozciągających się od południowo-wschodnich regionów Pensylwanii po północne części New Jersey.
Jak podała NWS, na obszarze od Filadelfii po Connecticut spadło od 150 do 200 litrów wody na metr kwadratowy. Na Manhattanie ustanowiono godzinny rekord opadów, który wyniósł 80 l/mkw. Dodano, że ponad 180 l/mkw., które spadło w środę w Nowym Jorku to piąty dzienny wynik najwyższej sumy opadów dla tego miasta.
Powódź w Nowym Jorku. Ofiary śmiertelne
Wskutek powodzi śmierć poniosło co najmniej 18 osób - wynika z najnowszego bilansu. Dziewięć osób zginęło w mieście Nowy Jork - przekazał w czwartek na konferencji prasowej burmistrz miasta. Zgony odnotowano też w New Jersey.
- Ludzie przechodzą przez piekło - powiedział na konferencji prasowej burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio.
- To przerażające patrzeć na to, co się tutaj dzieje. Straciłem wszystko - mówił mieszkaniec okręgu Queens w Nowym Jorku. - Moja ulica przypomina jezioro - opisywała jedna z mieszkanek miasta Hoboken w New Jersey.
Zniszczone domy
W części stanów New Jersey i Pensylwania przeszły tornada. Według lokalnych mediów żywioł, który pojawił się w miejscowości Mullica Hill w New Jersey, zniszczył co najmniej dziewięć domów. Na lotnisku w Newark doszło do "poważnej powodzi". Konieczne było zamknięcie portu, część lotów została wznowiona dopiero po północy.
Burmistrz Nowego Jorku wezwał mieszkańców zagrożonych regionów, aby nie wychodzili na zewnątrz. Zalane zostało metro. Późnym wieczorem w środę zawieszono pracę prawie wszystkich linii.
- Proszę nie wychodzić na ulice i pozwolić naszym służbom ratunkowym wykonać swoją pracę. Trzymajcie się z dala od metra. Trzymajcie się z dala od dróg. Nie wjeżdżajcie w tę wysoką wodę. Zostańcie w swoich domach - zaapelował.
W czwartek rano lokalnego czasu w pięciu północno-wschodnich stanach, gdzie spadło najwięcej deszczu, ponad 200 tysięcy odbiorców było pozbawionych energii elektrycznej.
Źródło: Reuters, CNN