409 zdarzeń związanych z gwałtownymi opadami zanotowano minionej doby w województwie śląskim. Najwięcej zgłoszeń mieli strażacy w Katowicach, gdzie w sobotę woda zalała drogi, utrudniając lub blokując ruch, wdarła się także do niektórych budynków, zalała garaże i samochody. Pogoda zostawiła sporo zniszczeń także w województwie kujawsko-pomorskim.
Sobotnia aura okazała się bardzo niebezpieczna. Przez Polskę przetoczyły się silne burze z intensywnymi opadami i porywistym wiatrem.
Ponad 400 interwencji
W niedzielę poinformowano, że w województwie śląskim strażacy byli alarmowani 409 razy. Jak poinformowało Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach (WCZK), w samych Katowicach odnotowano 235 zdarzeń. W Częstochowie strażacy mieli 25 zgłoszeń, w Bytomiu – 21, w Chorzowie – 19, w Będzinie – 18, a w Sosnowcu – 13.
W Katowicach woda zalała między innymi tunel pod rondem im. gen. Ziętka. Przez kilka godzin tunel był zablokowany, ruch udrożniono w sobotę późnym wieczorem. Zamknięte były także ulice: Goeppert-Mayer, Dudy-Gracza, Chorzowska, Murckowska, Kościuszki, Graniczna i Pszczyńska. Pogoda znacznie utrudniła komunikację.
- Studzienki po prostu nie dają rady. Ciężko jest. Teraz nie wiemy, jak się dostać z powrotem do domu, bo widać jak jest wszystko zakorkowane. Policja też wszystko pozamykała i nie wiemy, jak wrócić - mówił jeden poszkodowanych przez pogodę kierowców.
- Jeszcze czegoś takiego nie widziałam nigdy. Obłęd, wszędzie korki, wszędzie pozalewane - skomentowała jedna z przebywających w okolicy kobiet.
Przy ul. Markiefki woda zalała wykop, w którym były prowadzone prace ziemne, a następnie transformator Szpitala Zakonu Bonifratrów, odcinając na pewien czas placówkę od prądu. Doraźnie oddziały: OIOM i oddział noworodków korzystały z zasilania z agregatów dostarczonych przez strażaków. Zasilanie przywrócono jeszcze w sobotę późnym popołudniem.
Nadal trwają działania w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym przy ul. Ceglanej, gdzie woda zalała blok operacyjny okulistyki, co skutkuje brakiem możliwości uruchomienia sali operacyjnej - podało WCZK.
Zalane centrum handlowe i parking
W jednym z domów handlowych doszło do rozszczelnienia rury odprowadzającej wodę deszczową i w konsekwencji do zalania sklepu. Zarządca obiektu podjął decyzję o ewakuacji około tysiąca osób. Wszyscy opuścili centrum handlowe przed przyjazdem strażaków.
Woda wdarła się także m.in. do katowickiego dworca PKP. Zalany został również jeden z podziemnych garaży, a wraz z nim kilkanaście aut. Wszyscy, którzy pozostawili tam swoje pojazdy skarżyli się na brak zabezpieczeń.
- Mam samochód teraz zalany po sam dach, no i nie ma winnych. Ja jestem na stratach, bo straciłam samochód - mówiła jedna z kobiet.
- W tej ulewie straciłem dwa motocykle, mój i żony. Z resztą nie jestem sam poszkodowany, widać za moimi plecami co się tutaj stało - powiedział korzystający z parkingu.
- Widok jest zatrważający, szczególnie dlatego, że mam dosyć nowy samochód, przez co jest szczelny i sobie pływa po środku tego parkingu, uderzając w inne samochody, słupy i tak dalej. No kilkaset tysięcy zostało utopionych. No i raczej szkodę przewiduję całkowitą, bo raczej się tych nowych aut nie da reanimować po takim zalaniu - podsumował inny mężczyzna.
Na skutek gwałtownych opadów pod wodą znalazło się także wiele placów, piwnic i garaży. Ucierpiały także niektóre miejskie obiekty – zalało m.in. piwnice Pałacu Młodzieży oraz jeden z oddziałów Żłobka Miejskiego przy ul. Uniwersyteckiej.
Rozmiary strat nie są jeszcze znane. W ocenie wiceprezydenta miasta Waldemara Bojaruna, nie są one jednak aż tak wielkie, jak można było sądzić po skali podtopień.
- Na pewno są zniszczenia dotyczące pojazdów, które były parkowane na wszelkich parkingach poniżej poziomu gruntu - powiedział. Do poważnych podtopień samochodów doszło w kilkunastu miejscach. Dane na temat liczby uszkodzonych pojazdów wciąż spływają.
Rzecznik katowickiej straży pożarnej kapitan Adam Kryla powiedział, że w działania włączyli się strażacy z innych miejscowości.
- Nie byliśmy w stanie realizować zgłoszeń na bieżąco. Wyjeżdżaliśmy przede wszystkim w te miejsca gdzie było zagrożenie życia lub zdrowia. Na szczęście pomimo tak dużej liczby wyjazdów nikomu się nic nie stało - powiedział strażak.
Nadal trwa wypompowywanie wody z piwnic, ale to już są pojedyncze przypadki.
W sobotę strażacy interweniowali także w innych miastach woj. śląskiego. Skala podtopień była tam jednak o wiele mniejsza niż w Katowicach.
Skutki gwałtownej pogody w kujawsko-pomorskim
Niebezpiecznie było również w województwie kujawsko-pomorskim. W nocy z soboty na niedzielę strażacy interweniowali około 50 razy. Nikomu nic się nie stało.
Jak powiedział dyżurny Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu, większość interwencji dotyczyła powalonych konarów drzew, zalań, podtopień czy uszkodzeń dachów.
- Wyjazdów w związku z burzami mieliśmy w nocy około 50. Nie odnotowaliśmy bardzo poważnych zdarzeń. Nie ma osób poszkodowanych - podkreślił dyżurny.
W powiecie grudziądzkim po uderzeniu pioruna zapalił się dom jednorodzinny. Pożar gasiło siedem zastępów straży. Najwięcej interwencji związanych z burzami i ulewami strażacy odnotowali w okolicach Brodnicy.
Autor: kw/map / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24