Eksperci z British Antarctic Survey (BAS) ujawniają, co stało się z drugą co do wielkości kolonią pingwinów cesarskich na świecie. Trzy lata temu zniknęła z dnia na dzień, a do dzisiaj w Zatoce Halleya na Antarktydzie piskląt nie zaobserwowano.
Spośród wszystkich gatunków pingwinów, pingwiny cesarskie są największe i najcięższe. Aby złożyć jaja i wychować młode, potrzebują stabilnego obszaru lodu morskiego. Ta lodowa platforma musi przetrwać od kwietnia, kiedy przybywają dorosłe ptaki, aż do grudnia, gdy pisklęta są gotowe, aby ją opuścić. Jeśli lód zbyt wcześnie ulegnie zniszczeniu, młode ptaki nie będą miały odpowiedniego upierzania, pozwalającego im pływać.
Masowa śmierć piskląt
W drugiej co do wielkości na świecie kolonii pingwinów cesarskich w Zatoce Halleya od trzech lat prawie nie pojawiają się pisklęta. To skutek związanego z ociepleniem klimatu rozpadu lodu morskiego, w wyniku którego zginęły tysiące piskląt - poinformowało pismo "Antarctic Science".
Dr Peter Fretwell i dr Phil Trathan z British Antarctic Survey (BAS) wykorzystali obserwacje satelitarne do badań prowadzonych po katastrofie na Morzu Weddella z roku 2016. Na zdjęciach satelitarnych naukowcy zauważyli zniknięcie kolonii tych zwierząt. Z powodu ekstremalnych warunków pogodowych, w tym wyjątkowo silnego zjawiska El Nino, rozpadł się obszar lodu morskiego na skraju Szelfu Lodowego Brunta z kolonią lęgową pingwinów cesarskich. Tysiące piskląt utonęły. Jak się wydaje, od tego czasu dorosłe ptaki nie podjęły starań, by odbudować miejscową populację - przeniosły się do innych kolonii nad Morzem Weddella.
Zdaniem naukowców, próby ponownego zasiedlenia nie miałyby sensu, ponieważ wciąż wydłużająca się szczelina w lodzie może wkrótce doprowadzić do oderwania się ogromnego obszaru Szelfu Brunta. Dzięki satelitom nawet z odległości 800 kilometrów można dostrzec odchody (guano) pingwinów na białym tle lodu, a następnie oszacować prawdopodobny rozmiar każdego zgromadzenia ptaków.
Zniknęła z dnia na dzień
Populacja na Szelfie Brunta od kilku dziesięcioleci utrzymywała liczebność na poziomie 14 000 do 25 000 par lęgowych, co stanowiło 5 do 9 procent globalnej populacji. Zniknęła jednak z dnia na dzień. Nowy lód, który zastąpił ten zniszczony przez sztormy w roku 2016 nie był już tak solidny. Nie wiadomo, dlaczego platforma lodu morskiego na skraju Szelfu Brunta nie regeneruje się, ponieważ obserwacje atmosferyczne i oceaniczne w tych okolicach nie wskazują na istotne zmiany warunków klimatycznych. Zespół BAS uważa, że w późniejszych latach wiele dorosłych pingwinów unikało lęgów lub przeniosło się w nowe miejsca na Morzu Weddella. Na przykład oddalona o około 50 km kolonia w pobliżu lodowca Dawson-Lambton, odnotowała znaczny wzrost liczby osobników.
Do 70 procent populacji może wyginąć
Zdaniem naukowców, wrażliwość obserwowanej kolonii na zmiany trendów dotyczących lodu morskiego ilustruje wpływ, jaki przyszłe ocieplenie może mieć na Antarktydę, a w szczególności na pingwiny cesarskie. Badania sugerują, że jeśli lód morski stopnieje w takim stopniu, jak przewidują komputerowe modele, do końca tego wieku gatunek może stracić od 50 do 70 procent globalnej populacji. Taka zmiana miałaby istotne następstwa dla całego ekosystemu, ponieważ pingwiny cesarskie są ważnym ogniwem łańcucha pokarmowego - zjadają ryby i kryl, ale także są pożywieniem dla drapieżników takich jak lamparty morskie.
Autor: sc / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock