Niezidentyfikowany obiekt spadł na sycylijskie Palermo. Zdaniem wielu astronomów-amatorów to fragment planetoidy Toutatis, która tydzień temu przeleciała blisko Ziemi. Naukowcy obalają jednak wszelkie teorie czekających na koniec świata.
Na kilka dni przed końcem świata Włochów z Sycylii spotkała nie lada niespodzianka. Z nieba spadł tajemniczy obiekt, o którym mówiono, że może być pochodzenia pozaziemskiego.
Znalazła go dziewczynka
W sobotę 15 grudnia na niebie nad Brancaccio, dzielnicą miasta Palermo, zauważono żarzący się obiekt. Na ziemi znalazła go mała dziewczynka.
Znalezisko było bardzo dziwne. Gdy jej rodzice próbowali owinąć znalezisko w gazetę, papier natychmiast zajmował się ogniem.
Informacja o tajemniczym obiekcie szybko znalazła się w prasie i niemal natychmiast zaczęto spekulować na temat jego pochodzenia. Wiele osób było przekonanych o tym, że spadł fragment planetoidy Toutatis, która 12 grudnia mocno zbliżyła się do Ziemi (przelot tego ciała niebieskiego zerejestrowany przez NASA można zobaczyć na filmie).
Być może kawałek drewna
W poniedziałek 17 grudnia tajemniczy obiekt trafił w ręce naukowców z włoskiego Narodowego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii w Palermo. Po wstępnych badań wykluczono, że jest on meteorytem.
- Jak na kosmiczną skałę, obiekt nie był zbyt ciężki. Bez problemu unosił się bowiem na wodzie. Przypuszczamy, że to po prostu kawałek spalonego drewna, jednak potrzeba nam jeszcze trochę czasu, żeby określić dokładnie, co to - przyznał we wtorkowej rozmowie z Voice of Russia Rocco Favara z instytutu.
Autor: map/rs / Źródło: meteogiornale.it, Voice of Russia