Od jutra mam urlop. Dokąd, za co i na ile i czy w ogóle wyjechać? To są pytania prawie. Jeszcze nowej prognozy nie zrobiłem, a dziś również 16-dniówka, ale popatrzę co wczoraj "dała" Arleta – jest dobrze.
Ciepło, od czwartku nieco chłodniej i "mokrzej", ale kiedyś trzeba odpocząć od słońca, choć na chwilę. Ciekawe jaka mi wyjdzie prognoza? Ale i tak pojadę – mam przepis na wakacje.
Oto składniki :
- rodzina cała lub większa część
- lub/i znajomi w odpowiedniej proporcji
- nie więcej niż 1 dobrze zachmurzony dzień na podróż
- dużo humoru na co dzień
- troszkę lub więcej pieniędzy
Połóż to wszystko: na słonecznym brzegu, w cienistym lesie, na wietrznym jeziorze/morzu lub w krystalicznym górskim powietrzu, lub w innym miejscu według swego gust.
Dopraw odpowiednią pogodą: zmieszaj słońce z odrobiną burzy, skrop deszczem, część rozbij na poranną mgiełkę, zapraw wiatrem.
Używaj przez dwa lub trzy tygodnie ostatecznie 7 dni – ale słabiej wtedy smakuj.
O czymś zapomniałem?
Autor: Artur Chrzanowski / Źródło: TVN Meteo