Jeśli w najbliższym czasie nie uda się nawiązać kontaktu z transportowym statkiem kosmicznym Progress M-27M, może on 3 lub 4 maja wejść w atmosferę, gdzie spłonie - podały w środę źródła z rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos. Progress wiózł na ISS ponad 2,5 tony ładunku.
Kontrolerzy lotów utracili możliwość sterowania rosyjskim statkiem wkrótce po jego starcie we wtorek z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Sześć godzin później Progress miał przycumować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), na którą wiózł m.in. paliwo, wodę i żywność. Według rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos statek z niewyjaśnionych przyczyn znalazł się na orbicie wyższej, niż planowano.
- Jeżeli nie będzie można wyprowadzić statku ze stanu niekontrolowanego obracania się wokół własnej osi, nie uda się zapewne też przycumować go do ISS w trybie ręcznym - o takiej możliwości źródła z Roskosmosu wspominały we wtorek.
Próby nawiązania kontaktu
Zdaniem specjalistów statek, który znalazł się na niewłaściwej orbicie i z którym stracono łączność telemetryczną, może wejść w gęste warstwy atmosfery nawet wcześniej niż 3,4 maja. Ppierwsza próba nawiązania łączności z Progressem (podjęta w środę, 29 kwietnia) nie przyniosła rezultatów. Planowanych jest sześć kolejnych.
Paliwa starczy na rok
Amerykańska agencja kosmiczna NASA twierdzi, że na pokładzie statku Progress nie ma niczego, co byłoby obecnie nieodzowne do funkcjonowania ISS i samej załogi. Na ISS znajdują się obecnie Amerykanie Terry Virts i Scott Kelly, Rosjanie Anton Szkaplerow, Michaił Kornienko, Giennadij Padałka i Włoszka Samantha Cristoforetti. Według NASA załoga ma żywności na ponad cztery miesiące, a paliwa na ponad rok.
W związku z problemami z Progressem planowane na 26 maja wystrzelenie załogowego statku Sojuz TMA17M na ISS może zostać odroczone.
Autor: PW/mk / Źródło: PAP