Przez kanadyjskie miasto Mascouche w prowincji Quebec przeszło tornado. Żywioł zabił jedną osobę, uszkodzonych zostało kilkadziesiąt domów. Wiało z prędkością dochodzącą do 220 kilometrów na godzinę.
Około 50 domów zostało uszkodzonych przez tornado, które uderzyło nagle w poniedziałek po południu w Mascouche w prowincji Quebec. Żywioł kompletnie zaskoczył mieszkańców tego małego miasta położonego na obrzeżach Montrealu. Obecnie w Mascouche trwa sprzątanie zniszczeń. Na nagraniach widać powalone drzewa.
Tornado porwało 59-latka
Michel Vachon pracował na zewnątrz wraz z sąsiadem, kiedy zobaczyli zbliżające się tornado.
- Zamiast od razu iść do środka byliśmy pod wrażeniem, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie widzieliśmy. Zostaliśmy, zamiast iść do domu - opowiadał. - Ale kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że to tornado, a niebo zrobiło się ciemne, było już za późno. Miałem tylko czas, aby dostać się do mojego domu - relacjonował. Dodał, że gdyby poczekali jeszcze pięć sekund, raczej nie zdążyliby na czas dotrzeć do domu.
Jego sąsiad, zidentyfikowany przez lokalne media jako 59-letni Jacques Lefebvre, zginął po tym, jak schronił się w szopie i został porwany przez tornado.
Agencja rządowa Environment Canada podała, że tornado pokonało trasę wynoszącą trzy kilometry, a prędkość wiatru osiągała do 220 kilometrów na godzinę.
Premier Quebecu Francois Legault, który odwiedził Mascouche we wtorek, obiecał pomóc mieszkańcom w odbudowie miasta poprzez wsparcie finansowe.
Autor: anw/dd / Źródło: Reuters