Dorośli Filipińczycy szukają sposobów na przetrwanie w kraju, którym rządzi chaos. Z kolei najmłodsi odkopują z gruzów choinki. Chcą cieszyć się z nadchodzących świąt. - Będziemy szczęśliwi, jeśli one będą szczęśliwe - twierdzą rodzice.
Filipińczycy znajdują tymczasowe schronienia w różnych miejscach. Kilka rodzin przebywa w opuszczonym sklepie. Żyją bez prądu i stałych dostaw jedzenia, ale mają choinki wygrzebane z gruzów, które dzieciom przysparzają wiele radości.
"Będziemy szczęśliwi, jeśli one będą szczęśliwe"
- To był pomysł mojej córki. Trzy dni po przejściu tajfunu odnalazła choinkę w gruzach. Postanowiła ją zabrać i naprawić, bo była zniszczona i prawie się rozpadała - wyjaśniła jedna z mieszkanek i dodała przy tym:
- Małe dzieci szukają zabawy. Jako rodzice chcemy, aby były szczęśliwe. Nie możemy więc po prostu siedzieć i pozwolić na to, żeby ogarnął nas smutek. Będziemy szczęśliwi, jeśli one będą szczęśliwe, prawda?
"Boże Narodzenie jest ostatnią rzeczą, jaką będą zaprzątał sobie głowę"
Ale nie wszyscy myślą w tej sytuacji o zbliżających się świętach. 60-letni Edemar Bulanon, który mieszka z synem i córką w centrum ewakuacyjnym, w piątek wrócił do swojego domu, by zobaczyć, czy nadaje się do zamieszkania oraz oczyścić go z błota i gruzu. Wyrzucił z niego wszystko, co zostało zniszczone. W kartonach przed domen pojawiły się również ozdoby świąteczne.
- Boże Narodzenie jest ostatnią rzeczą, którą będę sobie zaprzątał głowę. "Blue Christmas, Blue Christmas", a ja nie mam domu, pieniędzy i jedzenia - powiedział.
Haiyan, który okazał się być jednym z najpotężniejszych tajfunów w historii, zabił 5209 osób.
Autor: kt/mj / Źródło: Reuters TV