Najpierw pojawił się ogień, potem runął na ziemię. W Nowej Zelandii rozbił się balon wypełniony gorącym powietrzem. W katastrofie zginęło 11 osób.
Do wypadku doszło w sobotę nad ranem czasu lokalnego w Carterton, ok. 80 km na północny wschód od stolicy Nowej Zelandii, Wellington.
Świadkowie mówią, że przed upadkiem balonu widzieli, jak jego jedna strona płonie. Sterujący próbował podnieść bardzo szybko spadający balon, który uderzył w ziemię.
Nikt nie przeżył
Lokalne władze medyczne potwierdziły, że nikt z 11 osób, które znajdowały się w gondoli balonu, nie przeżył katastrofy.
Policja poinformowała, że balon zaczepił o linię wysokiego napięcia i zapalił się. Wiadomo, że warunki atmosferyczne były dobre.
W balonie znajdowało się pięć par z regionu Wellington i pilot. Dwie osoby najprawdopodobniej wyskoczyły lub wypadły z gondoli krótko przed zderzeniem z ziemią.
To najtragiczniejsza katastrofa powietrzna w tym kraju od ponad 30 lat. Region, gdzie doszło do tragedii, znany jest z lotów balonowych.
Poniżej zamieściliśmy zdjęcie satelitarne pokazujące warunki atmosferyczne nad Nową Zelandią. Jak informują meteorolodzy, większość z widocznych chmur występuje w niższych partiach, poniżej pułapu lotów balonowych.
Autor: ls//ŁUD / Źródło: PAP