Zestrzelenie ukraińskiego boeinga w Teheranie
9 stycznia 2020Samolot pasażerski boeing 737 należący do ukraińskich linii lotniczych rozbił się 8 stycznia 2020 roku rano, chwilę po starcie z lotniska Imama Chomeiniego w Teheranie. Nikt ze 176 osób na pokładzie nie przeżył katastrofy. W sobotę 11 stycznia rano Iran ogłosił, że maszynę "nieintencjonalnie" zestrzeliły irańskie siły zbrojne w rezultacie "ludzkiego błędu".
W środę rano (8 stycznia) pasażerski samolot boeing 737 Międzynarodowych Linii Lotniczych Ukrainy (skrót ukraiński MAU) rozbił się pod lotniskiem w Teheranie. Maszyna miała wylądować w Kijowie o godzinie 8 czasu lokalnego (godz. 7 w Polsce). Łączność z załogą została utracona niedługo po starcie.
KATASTROFA UKRAIŃSKIEGO BOEINGA W TEHERANIE. CZYTAJ WIĘCEJ >
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Wadym Prystajko poinformował, że w katastrofie zginęło 176 osób. Samolotem podróżowało 82 Irańczyków, 63 Kanadyjczyków, 11 obywateli Ukrainy, w tym dwóch pasażerów i dziewięcioro członków załogi, a także 10 obywateli Szwecji, czterech obywateli Afganistanu, trzech Niemiec oraz trzech Wielkiej Brytanii. Na liście nie ma obywateli Polski.
KIM BYŁY OFIARY TRAGICZNEGO LOTU? CZYTAJ WIĘCEJ >
Kondolencje w związku z katastrofą płyną z całego świata. CZYTAJ WIĘCEJ >
Żałoba narodowa na Ukrainie
Po katastrofie ukraińskie władze wprowadziły czasowy zakaz lotów dla swoich przewoźników w przestrzeni powietrznej Iranu.
Do Teheranu, na polecenie prezydenta Zełenskiego, udała się grupa ukraińskich specjalistów, którzy mają uczestniczyć w śledztwie i badaniach przyczyny katastrofy.
Wśród nich są między innymi przedstawiciele Państwowej Służby do spraw Sytuacji Nadzwyczajnej, MSZ, MSW, Ministerstwa Obrony, Narodowej Służby Lotniczej, a także Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Prezydent mówił o prowadzeniu stałych konsultacji z partnerami zagranicznymi Ukrainy w celu ustalenia przyczyn katastrofy.
W Kijowie, na zlecenie prezydenta Zełenskiego, powstał sztab operacyjny powołany przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Prezydent oświadczył, że "osobiście kontroluje wszystkie działania, związane z dochodzeniem w sprawie katastrofy".
"Samolot został zestrzelony przez irańską rakietę"
- Mamy doniesienia wywiadowcze z wielu źródeł, od naszych sojuszników, ale także od naszego własnego wywiadu, które wskazują, że samolot został zestrzelony przez irańską rakietę ziemia-powietrze - oświadczył na konferencji prasowej Trudeau. Jak dodał, "to równie dobrze mogło być nieumyślne".
Wcześniej tego samego dnia agencja Reutera podała podobne informacje, powołując się na przedstawiciela administracji w Waszyngtonie, który przekazał, że amerykańskie satelity "wychwyciły moment odpalenia dwóch pocisków krótko po starcie samolotu" z lotniska w stolicy Iranu.
Wkrótce potem satelita zauważył ślad eksplozji w otoczeniu lotniska. "Dwaj przedstawiciele administracji w Waszyngtonie uważają, że zestrzelenie było przypadkowe" - czytamy w depeszy Reutera.
Iran przyznaje się do winy
Dwa dni później informacje te potwierdziły władze Iranu. Teheran ogłosił w sobotę rano, że jego siły zbrojne "nieintencjonalnie" zestrzeliły ukraiński samolot w rezultacie "ludzkiego błędu". Wcześniej Iran zaprzeczał jakoby ponosił odpowiedzialność za tragedię.
Opublikowany komunikat armii irańskiej głosi, że samolot ukraiński znalazł się blisko "ważnego obiektu wojskowego" Strażników Rewolucji Islamskiej i został omyłkowo wzięty za "wrogi". Komunikat podkreśla, że irańskie siły zbrojne znajdowały się "na najwyższym poziomie gotowości" w związku z napięciem w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi. "W tych warunkach z powodu błędu ludzkiego, w nieintencjonalny sposób, samolot został trafiony" - stwierdza komunikat. W komunikacie znalazły się słowa ubolewania za tragedię oraz zapewnienie, że odpowiednie systemy zostaną zmodyfikowane aby zapobiec podobnym "pomyłkom" w przyszłości. Podkreślono, że osoby odpowiedzialne za tragedię zostaną pociągnięte do odpowiedzialności.
W sobotę w kilku miastach Iranu, w tym w Teheranie, odbyły się demonstracje, których uczestnicy domagali się ustąpienia najwyższych władz Iranu, w tym ajatollaha Alego Chameneia, w reakcji na okłamywanie społeczeństwa po zestrzeleniu ukraińskiego samolotu.
Uderzenie na nagraniu
W czwartek w internecie pojawiło się wideo mające pokazywać zestrzelenie ukraińskiego boeinga niedaleko lotniska w Teheranie. Redakcja "New York Timesa" skontaktowała się z autorem nagrania i zbadała autentyczność filmu. Według amerykańskiego dziennika rzeczywiście wydaje się on przedstawiać moment trafienia samolotu UIA irańską rakietą nad miejscowością Parand, niedaleko lotniska w Teheranie.
Na wideo widać, że po uderzeniu doszło do niewielkiego wybuchu, ale maszyna nie eksplodowała od razu. "Samolot leciał dalej przez kilka minut i zawrócił w stronę lotniska" – pisze "New York Times". Amerykański dziennik ocenia, że obraz i dźwięki zawarte na nagraniu pasują do ścieżki lotu i miejsca, w którym samolot się rozbił. Przy weryfikacji redakcja korzystała między innymi ze zdjęć satelitarnych udostępnionych przez zajmującą się technologiami kosmicznymi firmę Maxar Technologies.
Na nagraniu widać rozbłysk po uderzeniu, a po około 10 sekundach do nagrywającego dociera dźwięk uderzenia. "Wskazuje to, że wybuch nastąpił około trzech kilometrów od kamerzysty, co również zgadza się ze ścieżką lotu zarejestrowaną w internetowym serwisie FlightRadar24" – pisze "New York Times".
Zwraca też uwagę na widoczne na nagraniu budynki – co najmniej pięciopiętrowe i o charakterystycznym wyglądzie. Przy weryfikacji nagrania dziennikarze porównywali je ze zdjęciami satelitarnymi.
Czarne skrzynki uszkodzone
W piątek irańskie władze zaprosiły ekspertów z firmy Boeing, aby włączyli się do śledztwa w sprawie katastrofy. W Iranie znajduje się też grupa 45 ukraińskich specjalistów, wysłanych tam dla zbadania przyczyn wypadku. Agencja Irna poinformowała, że irański Urząd Lotnictwa Cywilnego zdecydował o zamiarze otwarcia czarnych skrzynek ukraińskiego samolotu. Zdaniem Iranu odzyskanie informacji z tych urządzeń może potrwać od miesiąca do dwóch.
Odczytanie danych ze zniszczonych skrzynek może być na tyle trudne, że tylko kilka wybranych laboratoriów na świecie może tego dokonać - są to na przykład ośrodki należące do amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), czy brytyjskiej rządowej agencji badającej przyczyny wypadków lotniczych AAIB.
Źródło zdjęcia głównego: Abedin Taherkenareh/EPA/PAP