Sobota, 24 października Sejmowa komisja śledcza ws. afery hazardowej ma pracować szybko, rzetelnie i nie robić ze sprawy przedstawienia - wyjątkowo zgodnie stwierdzili goście programu "24 Godziny". Adam Szejnfeld, były wiceminister gospodarki, zadeklarował, że gdy tylko otrzyma wezwanie, to stawi się przed komisją.
- Jeszcze nie ma komisji, jeszcze nie ma jej członków, jeszcze nie ma jej szefa, a już chcemy odpowiedzi kogo będzie przesłuchiwać - powiedział Bartosz Arłukowicz z SLD, którego to ugrupowanie wysunęło na kandydata do przewodnictwa komisji.
Poseł nie chciał zdradzić kogo pierwszego i o co będzie chciał zapytać. Jak argumentował, chce najpierw zapoznać się z dokumentami. - Nie chce podgrzewać atmosfery - tłumaczył.
Rozprawmy się z winnymi. Oczyśćmy niesłusznie oskarżonych
Poseł SLD dodał, że chce by praca komisji była precyzyjna, bo jak stwierdził, w tej sprawie są "ludzie, którzy są winni wielu złych spraw i są tacy, którzy dostali odłamkiem". - Tych ludzi trzeba oczyścić - zaapelował.
- Od samego początku mówiłem, że chcę by ta komisja powstała jak najszybciej, bo oszczerstwa i pomówienia wobec mnie były natychmiast rozwiane - powiedział niedawny wiceminister gospodarki, poseł Adam Szejnfeld. Parlamentarzysta PO, potwierdzając, że stawi się na wezwanie komisji, dodał, że marzy o tym, by jej prace były precyzyjne. By nie było, jak to nazwał, szoł.
Z postulatem Arłukowicza zgodziła się także Elżbieta Jakubiak. - Potraktujmy tę sprawę poważnie - powiedziała posłanka PiS. Dodała jednak, że gdybyśmy byli krajem o ustabilizowanej demokracji, to afera hazardowa wręcz wstrząsnęłaby państwem, bo dotyczy wysokiego szczebla. - Rozprawmy się z winnymi afery politykami, bo ich zachowanie rzutuje na całą klasę polityczną - podsumowała Jakubiak.
Tarcza antykorupcyjna - ładne hasło
Goście programu "24 Godziny" byli już jednak bardziej podzieleni ws "tarczy antykorupcyjnej". Elżbieta Jakubiak zarzuca rządowi, że nigdy nie było takiego projektu. - To jest slogan, być może jakaś koncepcja. Nie ma jednak żadnego aktu prawnego, czy dokumentu wewnętrznego - mówiła Jakubiak.
- W Polsce mamy tendencje do tego, że wszystko musi być strasznie sformalizowane - bronił rządu Adam Szejnfeld. - Zakładam, że w polskich służbach pracują profesjonaliści. Jeżeli więc w danej sprawie wydaje się polecenie by opracowali i wdrożyli system "tarczy antykorupcyjnej" w pewnych sytuacjach, to sprawa jest załatwiona. Nie potrzeba ustaw, zarządzeń, rozporządzeń - stwierdził wiceminister.
- My chcemy tylko wiedzieć, czy powstał jakiś plan - pytał Bartosz Arłukowicz. Poseł SLD podsumował, że hasło "tarczy antykorupcyjnej" stało się pojemnym workiem i nie wiadomo co konkretnie znaczy.