W niedzielnym finale turnieju koszykówki zmierzą się USA z Hiszpanią. Amerykanie wygrali z Argentyną prestiżowy pojedynek o miano najlepszej drużyny zachodniej półkuli 101:81. Dzięki skutecznej końcówce, półfinał z Litwą wygrali Hiszpanie 91:86.
USA - Argentyna 101:81 (30:11, 19:29, 29:24, 23:17)
Amerykańscy koszykarze kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa w turnieju olimpijskim w Pekinie... i nie brakuje im szczęścia. W połowie pierwszej kwarty urazu lewej stopy nabawił się najlepszy zawodnik Argentyny Manu Ginobili. Kulejąc musiał opuść parkiet. Do gry już nie wrócił. Mimo to, Argentyńczycy stawili opór fenomenalnym Amerykanom.
Mistrzowie olimpijscy z Aten w całym spotkaniu prowadzili tylko raz - przy stanie 4:3. Team USA odpowiedział na to zdobyciem 18 kolejnych punktów. W trakcie tej wspaniałej serii siedem punktów zaliczył Kobe Bryant, pięć Chris Paul, a po dwa Jason Kidd, LeBron James i Chris Bosh.
Passę zatrzymał dopiero rzut za trzy punkty rozgrywającego Pablo Prigioniego. Na tablicy widniał po nim wynik 7:21. Pierwsza kwarta zakończyła się ostatecznie rezultatem 30:11 dla USA i wydawało się, że spotkanie jest rozstrzygnięte.
Kibice, których komplet zgromadził się w mogącej pomieścić 18 tysięcy widzów hali Wukesong, od drugiej kwarty wyraźnie zaczęli dopingować Argentynę. Każde trafienie kwitowane było burzą oklasków. Fani koszykówki liczyli bowiem na bardziej wyrównane spotkanie i starali się zmotywować złoty zespół z Aten. Do boju zagrzewał ich też wybitny piłkarz Diego Maradona. Przyniosło to pożądane skutki - drugą kwartę Amerykanie przegrali wyraźnie - 19:29.
Akcje Amerykanów spotykały się z gwizdami dezaprobaty. Trybuny buczały przy rzutach wolnych - coś, czego USA nie uświadczyli nawet w starciu z Chinami. Była to nowa sytuacja dla ekipy USA, która do tej pory spotykała się w Pekinie niemal wyłącznie z przejawami uwielbienia.
Po zmianie stron trener Mike Krzyzewski przez dłuższy czas trzymał na parkiecie piątkę Bryant, James, Kidd, Carmelo Anthony i Dwight Howard. Dzięki temu Amerykanie mogli wrócić do typowej w tym turnieju dominacji i sukcesywnie powiększali przewagę. Po 30 minutach gry było jasne - Team USA nie da sobie wyrwać upragnionego zwycięstwa.
W ekipie USA najskuteczniejsi okazali się Anthony - 21, James - 15 pkt oraz Bryant i Chris Paul - po 12. Wśród Argentyńczyków najlepszy był Luis Scola, który za dwóch harował na obu końcach parkietu. Ostatecznie skrzydłowy Houston Rockets zakończył spotkanie z dorobkiem - 28 punktów i 12 zbiórek.
Hiszpania - Litwa 91:86 (21:19, 19:23, 22:24, 29:20)
Bardzo emocjonujący był również wcześniejszy półfinał, w którym mistrzowie świata - Hiszpanie, pokonali Litwę 91:86. Litwini byli o krok od pokonania faworytów. Prowadzili po drugiej i trzeciej kwarcie dzięki twardej obronie i lepszej skuteczności w rzutach za trzy punkty - w całym meczu trafili 12 razy za trzy punkty, a Hiszpanie tylko cztery.
O końcowym wyniku zadecydowała jednak ostatnia kwarta, a w tej lepsi byli mistrzowie świata (29:20). Na 6 sekund przed końcem Sarunas Jasikevicius zdobył trzy punkty i Litwini przegrywali tylko 86:89. Taktycznie faulowany Jimenez wykorzystał jednak obydwa wolne i przypieczętował sukces Hiszpanów. Równo z końcową syreną cały zespół wybiegł na parkiet i długo świętował sukces.
Dobre zawody rozegrał lider zespołu z Półwyspu Iberysjkiego Pau Gasol, który zdobył 19 punktów i miał 5 zbiórek. Zaliczył jednak przy tym aż sześć strat. W ekipie Litwy po 19 punktów rzucili Simas Jasaitis i Sarunas Jasikevicius.
Hiszpanie przełamią amerykański kompleks?
W finale zdecydowanymi faworytami będą Amerykanie, którzy wygrali z Hiszpanią w fazie grupowej 119:72. Taki sam skład miał finał w 1984 roku w Los Angeles. Przed 24 laty triumfowali Amerykanie 96:65.
Z kolei Litwa zagra z Argentyną o brąz. W inaugurującym turniej spotkaniu Litwini pokonali mistrzów olimpijskich z Aten 79:75.
Źródło: TVN24, PAP