Po zwycięstwie Turcji nad Chorwacją i historycznym awansie do półfinału Euro 2008 w kraju znad Bosforu ofiarą euforii padła jedna osoba. W mieście Gaziantep zginął mężczyzna trafiony kulą w głowę. - Niezależnie od wyniku na ulicach Niemiec będzie spokój. A jak będzie w Turcji? Tam może się zdarzyć wszystko - mówi w rozmowie z tvn24.pl studiujący w Polsce Turek Salih Gur.
Gur, od roku studiuje na Uniwersytecie Warszawskim Stosunki Międzynarodowe. Jest przekonany, że w Niemczech, gdzie oficjalnie mieszka ok. 2.5 miliona tureckich emigrantów będzie bardzo spokojnie: - Nieoficjalnie jest nas tam, aż 4 miliony. Na pewno jednak obędzie się bez żadnych zamieszek. Jesteśmy braćmi i cokolwiek wydarzy się na boisku, nie wpłynie to na stosunki między nami. Przegrany będzie wspierał zwycięzcę w walce w finale - zapowiada Salih Gur. I dodaje: - Ale liczę, że wygramy, bo walczymy do samego końca. Tym razem najprawdopodobniej wystarczy nam regulaminowe 90 minut.
Kibicowanie po turecku
Jego zdaniem sytuacja jest dużo bardziej niepewna w samej Turcji. Gur przyznaje, że nie ma pewności co do tego, w jaki sposób jego rodacy dadzą upust emocjom tym razem.
Kiedy Turcja wygrała z Chorwacją w kraju półksiężyca "z radości" postrzelono mężczyznę. Mimo natychmiastowej pomocy zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Na tym ponure statystyki się nie kończą. W sumie w Turcji odnotowano 16 przypadków ciężkich zranień, w tym 10-letnie dziecko, trafione w głowę kijem bejsbolowym.
- To bardzo smutne. Z jednej strony się cieszymy z drugiej ranimy innych i tworzymy tragedie. To nienormalne i niedopuszczalne - powiedział nam Gur.
Kolejne ofiary?
- Z nami nigdy nic nie wiadomo, kiedy do gry wchodzą tak wielkie emocje. To głupie, ale tak po prostu jest. W takich momentach tracimy nad sobą kontrolę - przyznaje turecki żak.
Sytuacja jest napięta. Wczoraj specjalnie do narodu przemawiał sam premier Turcji Recep Tayyip Erdogan. Zaapelował do rodaków, aby niezależnie od rezultatu spotkania, pod żadnym względem nie używali broni palnej.
Tomasz Wolny//mat
Źródło: tvn24.pl