34 -letni Lucjan Błaszczyk pokonał o trzy lata starszego czeskiego weterana Petra Korbela 4:2 (11:9, 11:9, 7:11, 11:4, 10:12, 11:8). Polak w 1/16 finału zagra z wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem. Jego kolejnym rywalem będzie utytułowany Chińczyk Wang Liqin trzykrotny mistrz świata (2001, 2005, 2007).
Błaszczyk będzie miał niezwykle trudne zadanie, bowiem dla Chińczyków tenis stołowy to dyscyplina narodowa. Na zawodach ping-ponga przychodzą zawsze tłumy kibiców, którzy żywiołowo reagują na każde zagranie swojego zawodnika. W czwartek Błaszczyk będzie miał przeciw sobie nie tylko trzykrotnego mistrza świata, ale również publiczność. Mecz odbędzie się w czwartek, 21 sierpnia, o godz. 8.00 czasu polskiego. Jednak nasz zawodnik nie traci wiary i liczy, że uda mu się pokonać utytułowanego rywala.
- Trzykrotnie wygrałem z Wang Liqinem, choć było to dosyć dawno. W mistrzostwach świata w Osace, kiedy zdobył mistrzostwo świata, byłem jedynym graczem, który mu zagroził - zagraliśmy pięć setów. Na największych turniejach gra bardzo dobrze, a przecież w czwartek wystąpi u siebie. Przygotuję jednak odpowiednią taktykę i postaram się go zaatakować. Jeżeli uda mi się wygrać, to droga do medalu będzie wolna - ocenił Błaszczyk.
Błaszczyk zapewnił, że jeśli uda mu się uzyskać podobną koncentrację, jak przy starciu z Korbelem - nie będzie mu przeszkadzała hałaśliwa, chińska publiczność. Nad pojedynkiem z Czechem, z którym prywatnie się przyjaźni, nie chciał się przesadnie rozwodzić.
Sposób na Chińczyka
- Niestety rywal zna mnie doskonale i będzie świetnie przygotowany. Rano na treningu widziałem, że miał sparingpartnera, który zagrywał moje serwy. Widać, że zakładał moje zwycięstwo i powoli się szykował. To jednak dla niego początek turnieju, więc nie będzie "luźny" dopóki nie zyska wyraźnej przewagi. W tym będę szukał szansy - dodał.
Błaszczyk był zadowolony ze swojej formy. Jak podkreślił odzyskał wigor i szybkość, bowiem przed olimpiadą po raz pierwszy od 15 lat pojechał na prawdziwe wakacje. Dopiero kilka tygodni przed igrzyskami dowiedział się, że wystąpi w Pekinie - był bowiem pierwszym rezerwowym.
- Lucek zagrał bardzo dobre spotkanie. Potwierdziło się również, że zawsze trudniej gra się pierwszy mecz, a Peter rozpoczynał zawody od starcia z Błaszczykiem. Czekał na grę dwa tygodnie i to się odbiło na jego występie. My, żeby uniknąć takiego oczekiwania, przyjechaliśmy do Pekinu dopiero 12 sierpnia - ocenił z kolei trener Polaka Stefan Dryszel.
W czwartek czeka na nas rywal z najwyższej półki -trzykrotny mistrz świata, któremu w dorobku brakuje olimpijskiego złota w singlu. Zrobimy wszystko by mu to utrudnić. Jeśli zagra na swoim normalnym poziomie - będzie bardzo ciężko awansować - zakończył szkoleniowiec.
Źródło: TVN24, PAP