Przez całą noc strażacy przeczesywali gruzowisko w Poznaniu, gdzie runęła kamienica. Skupiali się przede wszystkim na stabilizacji budynku, tak by bezpiecznie prowadzić dalsze prace. W szpitalach wciąż przebywają cztery osoby, w tym dwuletnia dziewczynka. W poniedziałek rano strażacy wydobyli z gruzowiska piątą ofiarę. Sprawę katastrofy budowlanej zbada prokuratura.
Około 160 ratowników z Poznania, Łodzi i Warszawy przeczesywało gruzowisko w poszukiwaniu poszkodowanych.
- To zwłoki trzech kobiet i dwóch mężczyzn. Zostały poddane oględzinom i będą dalej poddawane pracy biegłych - powiedziała przed godziną 16 Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Jak dodała, nie będzie informować o stanie tych zwłok.
Pracowali całą noc
Akcja poszukiwawcza wciąż trwa. Strażacy pracowali całą noc. Odgruzowywali teren i szukali ewentualnych kolejnych poszkodowanych. W nocy nie natrafili na żadne osoby, a psy nie wskazały też miejsc, w których ktoś żywy mógłby przebywać. W poniedziałek około 10 znaleźli jednak ciało piątej ofiary wybuchu.
Teraz rumowisko przeszukuje 40 ratowników. Co jakiś czas, teren sprawdzają jeszcze psy tropiące. Dopóki strażacy nie dotrą do "ostatniej cegły", nie będą mieć 100-procentowej pewności, że pod gruzami nie ma jeszcze kogoś.
- Przede wszystkim strażacy skupili się na stabilizacji budynku, żeby w miarę bezpiecznych warunkach prowadzić dalszą rozbiórkę. Cały czas prowadzimy działania odgruzowujące i co jakiś czas wpuszczamy na ten teren psy - mówił w poniedziałek rano Kamil Witoszko z państwowej straży pożarnej.
Ruszyło śledztwo
W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wszczęła śledztwo w sprawie zawalenia się kamienicy.
Dotyczy ono "zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mającego postać zawalenia się budowli, którego następstwem jest śmierć co najmniej pięciu osób."
- To śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Poznań-Wilda, ale postępowanie decyzją prokuratora okręgowego zostało już przejęte przez Wydział I Śledczy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu - poinformowała w poniedziałek Mazur-Prus.
"Pozwólmy pracować policji i prokuratorowi"
Według prawa, ewentualnym winnym popełnionego przestępstwa grozi nawet 12 lat więzienia.
- W tej chwili prokurator nie może wejść na teren katastrofy by dokonać oględzin, bo wciąż nie jest to bezpieczne. Śledczy czekają na wyniki sekcji zwłok ofiar śmiertelnych katastrofy. Potrzebna będzie też identyfikacja ofiar śmiertelnych zdarzenia - mówiła rano Mazur-Prus.
Pierwsze sekcje zwłok już się rozpoczęły. Na miejscu zdarzenia trwają już czynności z udziałem śledczych. - Zostało zabezpieczonych dużo przedmiotów, które stanowią własność osób, które zamieszkiwały to miejsce. Nie posiadam żadnych informacji, które wskazywałyby na to, iż na miejscu zdarzenia zabezpieczono jakiekolwiek materiały wybuchowe - przekazała przed godziną 16. Nie wykluczyła jednak, że mogło zostać wywołane "w sposób celowy".
Jak dodała, hipotez jest bardzo dużo. - Na tym etapie postępowanie pozwólmy pracować policji i prokuratorowi. Nie jest interesem ujawniać naszej pracy od kuchni. O tych hipotezach szczegółowo informować nie będziemy - powiedziała Mazur-Prus.
Wciąż w szpitalach
W katastrofie budowlanej ucierpiało 21 osób, w tym troje dzieci. Rannym udzielano pomocy na miejscu, a potem kierowano ich do szpitali w Poznaniu. Ci, którzy odnieśli lżejsze obrażenia, trafili do placówki w Puszczykowie.
Jak poinformował Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego, w szpitalach przebywają już tylko cztery osoby. I tak pod opieką lekarzy ze Szpitala im. Krysiewicza wciąż jest jedno dziecko. To dwuletnia dziewczynka. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Po jednym pacjencie pozostało w Puszczykowie i w szpitalu przy ul. Szwajcarskiej. W tym drugim przypadku mamy do czynienia z poważnym poparzeniem. Z kolei ze szpitala im. Jana Pawła II przetransportowano mężczyznę do Nowej Soli. Tam otrzyma pomoc na oddziale chirurgii plastycznej i oparzeń.
Na razie w hotelach
Ponad 30 osób, w tym czworo dzieci, przebywa obecnie w hotelu, który zapewniło miasto. Część z poszkodowanych zdecydowało się pozostać u swoich rodzin. Wszystkim poszkodowanym zapewniona została pomoc psychologiczna.
Poszkodowani w wyniku zawalenia się kamienicy w Poznaniu otrzymają zasiłki w wysokości 1,5 tys. zł na osobę. W przypadku części rodzin oznacza to 4,5-6 tys. zł. na rodzinę - poinformował prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Zaapelował również do m.in. przedsiębiorców, producentów o to, by ewentualnie zabezpieczyć dla poszkodowanych rodzin rzeczy, których potrzebują. - Żebyśmy nie wysyłali niepotrzebnie 100 czy 200 kocy. Oni potrzebują konkretnych elementów wyposażenia mieszkań, czyli chociażby mebli - mówił. Dodał, że potrzebne są również ubrania oraz podręczniki szkolne dla dzieci.
Uruchomiona została także infolinia o osobach zakwaterowanych tymczasowo w hotelu - informacje można uzyskać dzwoniąc pod numer: (61) 878-41-49.
Częściowo zniszczony budynek, z którego ewakuowano rodziny, ma zostać rozebrany, na razie jest wyłączony z eksploatacji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24/PAP