Mandat za zakłócanie ciszy nocnej przez koguty? W niewielkiej wielkopolskiej wsi to możliwe. Właścicielka drobiu została ukarana za głośne pianie przed szóstą rano. Historia pozornie śmieszna, ale z tragicznym końcem, bo siedmiu sprawców zamieszania straciło już głowy. Materiał "Faktów" TVN.
Pani Teresa prowadzi w Gołuchowie niewielkie gospodarstwo. W zagrodzie ma kilkanaście kur, a jeszcze niedawno, było tam też siedem kogutów.
- Piały od 4 godziny, bo ja wtedy wstawałam. Przecież one nie mają nastawionych zegarków, żeby wtedy być cicho - mówi właścicielka.
Część sąsiadów nie życzyła sobie "koncertów" o tak wczesnej porze. Kilka razy zgłaszali na policję zakłócanie ciszy nocnej.
- Tu nie chodzi o to, czy to jest kogut, pies, mysz, koń, czy cokolwiek innego. Chodzi o to, że jest hałas w nocy. Ja chcę mieć spokój. Chcę być wypoczęty i iść do pracy. To chyba proste? - pyta jeden z sąsiadów.
Drób pod topór
Policja wezwań nie zlekceważyła. Na początku były pouczenia, ale kiedy te nie pomogły, kobietę ukarano mandatem w wysokości 100 złotych "za zakłócanie ciszy nocnej i spoczynku nocnego".
- Oprócz mandatu, policjanci pouczyli kobietę także, aby trzymała drób w warunkach nieuciążliwych dla sąsiadów - mówi Monika Kołaska, oficer prasowy pleszewskiej policji.
Taka kwota to niemało dla gospodyni, w związku z czym nie mogła sobie pozwolić na kolejne kary. Pojawiło się, więc pytanie, jak przekonać zwierzęta, aby wbrew swojemu naturalnemu instynktowi, nie niepokoiły sąsiadów. Wobec braku odpowiedzi, właścicielka wybrała rozwiązanie drastyczne. Koguty poszły pod topór.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN