Unia samotna i smutna, aż do chwili, gdy zjawia się przed nią młody Polak. Przyklęka i prosi do tańca. Tak zaczyna się film animowany, promujący polską prezydencję w UE, który dziś miał premierę. - Od delikatności przez szaleństwo aż do happy endu - tak streścili wcześniej w TVN24 ideę projektu jego twórcy - reżyser Tomasz Bagiński i choreograf Agustin Egurrola.
- To bardzo luźna impresja oparta na tańcu w choreografii Agustina, w której pojawienie się tancerza, który reprezentuje Polskę, wzbudza w Europie, która jest reprezentowana przez kobietę, fajne, nowe uczucia i to tę Europę odmienia. Mamy nadzieję, że na dobre - mówił w TVN24 o projekcie Tomasz Bagiński z Platige Image.
Film zaczyna się od tego, że przy siedzącej na ławce w centrum miasta "Unii" pojawia się przystojny młodzieniec, który najpierw próbuje ją zainteresować sobą, a następnie porywa do zmysłowej rumby. - Potem rozpęta się wielkie szaleństwo i całe miasto zacznie tańczyć - opowiadał Egurrola.
Europa na silnym ramieniu Polski
W przypadku tego filmu wiadomo, że wchodzi się na bardzo kruchy lód, ponieważ scena polityczna jest u nas bardzo mocno spolaryzowana i można bardzo łatwo oberwać od jednych albo od drugich. Wolałbym nie obrywać od żadnych, ponieważ starałem się, żeby ten film pokazywał Polskę ogólnie w dobrym świetle. bagiński o filmie
Bagiński tłumaczył, że pomysłem było to, że Polska "dopełnia Europę, jest jej brakującym ogniwem dodaje jej radości, uśmiechu". - Bo stara Europa jest dla mnie już naprawdę trochę stara. I wierzę, że Polska jest pełnym wigoru krajem - mówił.
Jak dodał Egurrola, ten wigor "przeprowadzi Europę silnym ramieniem przez zawirowania". - Polska porywa Unie, odmienia, przeprowadza przez burze i kryzysy i kończy się to happy endem - puentuje Bagiński.
Nastrój i zmysłowość w "stroju płetwonurka"
Twórcy filmu opowiadali też, jak przebiegała praca nad nim. - Nie było łatwo. Trzeba było uważać na każdy szczegół. Każdy moment, każdą sekundę, trzeba było ćwiczyć, powtarzać, uzupełniać, bo to jest punkt wyjścia do całej postprodukcji - mówił Agustin Egurrola.
- Trudne zadanie mieli tancerze, żeby zatańczyć to dla nas - komputerowców, którzy potem wykorzystają to w animacji. Musieli zatańczyć ten cały zmysłowy, pełen niuansów taniec, ubrani w stroje przypominające czarne pończochy (czy jak mówił Egurrola - stroje płetwonurków) z białymi kropkami na całym ciele. To burzy nastrój, bo trudno wczuć się w postać w tego typu dziwacznych ubiorach rodem z filmów science-fiction. My potem my te "informacje o ruchu", bo tak to nazywamy, wałkujemy przez wiele miesięcy - dodawał Bagiński.
Jak zaznaczali, choć wszystko było nagrywane na ulicach Krakowa, to sceneria nie odnosi się do żadnego konkretnego miejsca. Pewne klucze zawarte są natomiast w samych postaciach - np. niebieska (tak jak flaga) sukienka "Unii".
Krytyka będzie, ale ważne, żeby mówili
Pytani o krytykę swojego dzieła, autorzy mówili, że są liczą się z nią. Zwłaszcza w kontekście politycznym. - Jesteśmy gotowi na to, że może to być uznane przez niektórych za projekt polityczny. Nie sądzę, że z jakimkolwiek filmem, czy dziełem w innej dziedzinie sztuki jest tak, że będzie się to podobało wszystkim. W przypadku tego filmu wiadomo, że wchodzi się na bardzo kruchy lód, ponieważ scena polityczna jest u nas bardzo mocno spolaryzowana i można bardzo łatwo oberwać od jednych albo od drugich - powiedział Bagiński.
I dodał: - Wolałbym nie obrywać od żadnych, ponieważ starałem się, żeby ten film pokazywał Polskę ogólnie w dobrym świetle. Wydaje mi się, że my, mimo tych wszystkich wojenek, na zewnątrz, na polu Unii Europejskiej powinniśmy mówić jednym głosem i być, mimo wszystko, zjednoczeni. Mam nadzieję, że ten film będzie mówił w tym języku. A że nie będzie się wszystkim podobał, to wiemy.
Agustin Egurrola skwitował sprawę bardziej pragmatycznie i PR-owo: - Ważne, żeby mówili i żeby go zauważyli. Włożyliśmy tyle zdrowia i energii w ten film, że mamy czyste sumienie. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. Platige Image