W cztery dni, cztery szpitale musiała odwiedzić kobieta, którą w piątek członek rodziny znalazł okaleczoną w domu. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale policja i prokuratura sprawdza, czy te podróże po szpitalach były konieczne.
W momencie odnalezienia kobieta była pijana. Ma pociętą połowę twarzy, dolną część brzucha, uda i krocze. Ostatecznie po odwiedzeniu trzech placówek przebywa w szpitalu w Polanicy Zdroju na oddziale chirurgii plastycznej.
Ciągłe odsyłanie
Zaraz po tym jak znaleziono pokaleczoną kobietę, trafiła ona do szpitala w Bolesławcu, gdzie udzielono jej pierwszej pomocy medycznej. Zaopatrzono rany twarzy i przeprowadzono badanie ginekologiczne.
Ze względu na poważne uszkodzenia ciała, pacjentkę odesłano na konsultacje medyczne do Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Z zaleceniem przekazania na oddział chirurgii ogólnej i wykonania konsultacji okulistycznej, chorą odesłano z powrotem do Bolesławca, skąd została przewieziona na oddział okulistyczny szpitala w Jeleniej Górze. Zaopatrzona w leki ponownie trafiła do bolesławieckiego szpitala.
W czasie realizacji programu przez TVN24, pacjentkę przekazano do szpitala w Polanicy Zdroju. Na zlecenie tamtejszych lekarzy kobieta na oddział trafiła dopiero w poniedziałek rano.
Czy te "podróże" były konieczne?
Teraz sprawę bada policja i prokuratura. Po pierwsze poszukiwana jest osoba, która okaleczyła kobietę. Po drugie - szpitale mają przekazać prokuraturze dokumenty na podstawie których organ stwierdzi, czy nie można było oszczędzić kobiecie tych ciągłych przeniesień i od razu wysłać jej do Polanicy.
GDZIE LEŻY szpital w Polanicy Zdroju? ZOBACZ na mapach zumi.pl
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24