Zbigniew Ziobro swoimi słowami wypowiedzianymi na antenie Radia Maryja obraził marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę - orzekł w środę Sąd Okręgowy w Krakowie. Były minister sprawiedliwości musi w ciągu miesiąca przeprosić marszałka w mediach, zapłacić 20 tys. zł na rzecz fundacji Akogo? i pokryć koszty sądowe. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd orzekł, że Ziobro musi zamieścić oświadczenie na antenie Radia Maryja i Radia Zet. Sam Schetyna domagał się od Ziobry przeprosin, które miałyby zostać opublikowane w Radiu Maryja, Radiu Zet oraz w "Gazecie Wyborczej", a także wpłaty 30 tys. zł na Fundację Ewy Błaszczyk "Akogo?".
Tu po wyroku, Ziobro oznajmił w Sejmie, że nie wycofuje się z tego, co powiedziało o Schetynie. - Podtrzymuję swoją ocenę dotyczącą odpowiedzialności pana Grzegorza Schetyny za wszystkie nadużycia władzy, które mają miejsce w obszarze działania służb specjalnych i innych organów. Mówię oczywiście o odpowiedzialności politycznej, ponieważ polityk nie może wyłączyć się od tego rodzaju odpowiedzialności - stwierdził polityk PiS.
I dodał: - Taką odpowiedzialność podziela również Donald Tusk.
Urażony
Grzegorz Schetyna wytoczył Ziobrze proces o ochronę dóbr osobistych za jego wypowiedź w Radiu Maryja z 17 marca 2009 r. Ziobro - były minister sprawiedliwości i poseł PiS - mówił wówczas m.in., że Schetyna (wówczas wicepremier i szef MSWiA - red.) jest "ciemną postacią, nie szarą eminencją, a ciemną postacią tego rządu"; "człowiekiem, o którym się mówi, że odpowiada za wszystkie takie ciemne sprawki, które są związane m.in. z nadużywaniem służb specjalnych przeciwko opozycji".
Powołując się również na wypowiedzi "niektórych posłów PO z kuluarów", Ziobro powiedział, że jest to "człowiek od brudnych zadań, jego postać jest szczególna, więc jeżeli jest ktoś z nim związany, to rzeczywiście może cieszyć się później poczuciem bezkarności, takie są podejrzenia".
Nigdy nie nadużyłem pełnionych funkcji ani nie posłużyłem się służbami specjalnymi dla celów niezgodnych z prawem. Jako ministrowi MSWiA nie podlegały mi żadne służby specjalne. Nigdy nie zapewniłem swoim znajomym wyłączenia ich ewentualnej odpowiedzialności karnej. schet
Koniec procesu
W poniedziałek sąd przesłuchał zarówno powoda Grzegorza Schetynę, jak i pozwanego Zbigniewa Ziobrę, zamknął przewód sądowy i wysłuchał głosów stron. Schetyna przed sądem podtrzymał swoje wyjaśnienia złożone na początku procesu. Potwierdził tezę, że został pomówiony przez Zbigniewa Ziobrę, który naruszył jego dobra osobiste. Wskazał na fakt, że wypowiedź pozwanego była powszechnie cytowana i analizowana w mediach i była uznana jako opinia o jego wpływie i wykorzystywaniu służb specjalnych.
- Nigdy nie nadużyłem pełnionych funkcji ani nie posłużyłem się służbami specjalnymi dla celów niezgodnych z prawem. Jako ministrowi MSWiA nie podlegały mi żadne służby specjalne. Nigdy nie zapewniłem swoim znajomym wyłączenia ich ewentualnej odpowiedzialności karnej - powiedział Schetyna.
Z kolei Ziobro podkreślił, iż wykonywał swoje obowiązki posła na terenie Sejmu i udzielił telefonicznej wypowiedzi dla Radia Maryja. - Zostałem uprzedzony przez prowadzącego, że rozmowa będzie dotyczyła tzw. afery Misiaka i braku reakcji premiera i władz PO na zaistniałą sytuację. Była to wypowiedź o charakterze politycznym i tą odpowiedzialnością o charakterze politycznym obciążyłem powoda - powiedział Ziobro. Wyjaśnił, iż jego wypowiedź dotyczyła "odpowiedzialności politycznej za wszystkie sprawy związane z nadużywaniem władzy i służb specjalnych przez PO".
Źródło: tvn24.pl, PAP