Już wkrótce na polskie drogi wróci zielona strzałka. Minister infrastruktury zmienił nieżyciowe przepisy i tak za niespełna cztery tygodnie znowu zapali się zielone światło dla kierowców. Przywrócenie sygnalizacji może nas jednak kosztować nawet 8 mln złotych.
Po pięciu latach demontowania sygnalizatorów z zielonymi strzałkami albo zasłaniania ich workami na śmieci urzędnicy przyznali się do błędu. Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk dał wreszcie zielone światło dla ponownego instalowania zielonych strzałek. Rozporządzenie w tej sprawie ukazało się w „Dzienniku Ustaw”. Zacznie obowiązywać 24 maja.
W demontażu zielonych strzałek stolica wśród miast stała się niechlubnym liderem. Takie były decyzje miejskiego inżyniera ruchu Janusza Galasa. Twierdził przy tym, że temu, co robi, jest... przeciwny. Jak to możliwe? Przepisy nawet absurdalne są obowiązujące – tłumaczył.
W efekcie w latach 2003 – 2008 strzałki zniknęły z aż 80 skrzyżowań. We wszystkich tych miejscach trzeba je teraz przywrócić. Docelowo pojawią się też tam, gdzie ich wcześniej nie było. W praktyce zielone strzałki trzeba będzie zainstalować w sumie na niemal 160 warszawskich skrzyżowaniach.
Czy 24 maja strzałki pojawią się w całym mieście? Tak być powinno, ale nie będzie – z powodu biurokratycznych procedur. Nawet jeśli wystarczy zdjąć folię z sygnalizatora, urzędnicy będą żądali projektu organizacji ruchu. Dopiero ten dokument określi cykle sygnalizacji na każdym skrzyżowaniu, a także długość zapalania się zielonej strzałki dla danego kierunku.
Twarde prawo, ale jakie?
Zamieszanie ze strzałkami spowodowało rozporządzenie ministra infrastruktury Marka Pola z 2003 roku, które nakazywało ich likwidację do końca 2008 roku. Szybko okazało się, że korki urosły, a bezpieczeństwo pieszych się nie poprawiło.
W odpowiedzi resort infrastruktury zapowiedział nowelizację rozporządzenia. Żeby wyeliminować wątpliwości, opublikował też wykładnię prawną. Wynikało z niej czarno na białym, że zielonych strzałek likwidować nie trzeba.
W rezultacie władze polskich miast zaprezentowały dwa podejścia: nie likwidowały strzałek, ewentualnie robiły to sporadycznie, czekając na obiecaną nowelizację przepisów (tak było w Poznaniu i Gdańsku); albo likwidowały strzałki przy każdym najmniejszym remoncie danego skrzyżowania (np. w Warszawie i Krakowie).
Za błędy się płaci
Montaż sygnalizacji na średniej wielkości skrzyżowaniu kosztuje średnio 500 tys. zł. Jeśli projekt organizacji ruchu i instalacja sygnalizatorów na każdym z wlotów skrzyżowania będą kosztowały jedną piątą tej kwoty, to przywrócenie warunkowego skrętu tylko na 80 skrzyżowaniach w Warszawie może kosztować 8 mln zł.
Źródło: "Życie Warszawy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24