Sąd Okręgowy w Gliwicach zaostrzył we wtorek karę dla siostry Agnieszki F. oskarżonej m.in. o bicie i przyzwalanie na przemoc, także seksualną, między wychowankami prowadzonego przez zakon boromeuszek ośrodka wychowawczego w Zabrzu. Zamiast orzeczonych w I instancji dwóch lat więzienia w zawieszeniu, kobieta - dyrektorka ośrodka - została skazana na bezwzględną karę dwóch lat więzienia.
Sąd utrzymał także w mocy karę dla drugiej zakonnicy Bogumiły Ł. Przez sąd I instancji została skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wyrok jest prawomocny. Nieznane jest jednak uzasadnienie wyroku, ponieważ sąd wyłączył jawność na czas podawania ustnych motywów orzeczenia. Z uwagi na charakter sprawy proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Sprawa obejmowała łącznie 20 zarzutów dotyczących okresu od stycznia 2005 do stycznia 2006 r. Gliwicka prokuratura postawiła je byłej dyrektorce prowadzonego przez zakon ośrodka - siostrze Agnieszce F. oraz innej zakonnicy Bogumile Ł.
Pierwszy wyrok
Wyrok w I instancji zapadł we wrześniu ubiegłego roku. Orzeczenie zaskarżył prokurator i oskarżyciel posiłkowy. Zgodnie w wtorkowym wyrokiem, poza karą pozbawienia wolności Agnieszka F. ma zapłacić 800 zł grzywny, sąd zakazał jej też dożywotno zajmowania stanowisk związanych z leczeniem i opieką nad dziećmi, Bogumile Ł. na osiem lat. - Trudno komentować wyrok z punktu widzenia zadowolenia czy też braku zadowolenia. Niemniej - ponieważ nasza apelacja była skierowana na to, aby kara była surowsza - można mówić o pewnej satysfakcji - powiedziała dziennikarzom prokurator Elżbieta Ziębińska.
Według prokuratury, odpowiadające w procesie z wolnej stopy była dyrektor ośrodka i jej podwładna miały m.in. zlecać wykonanie kar fizycznych na dzieciach innym wychowankom oraz same stosować wobec podopiecznych przemoc fizyczną i psychiczną. Jeden z zarzutów dotyczył gwałtu na chłopcu, którego Agnieszka F. zamknęła na noc w pokoju z dwoma innymi wychowankami. Zdaniem prokuratury okoliczności tego zdarzenia wskazują, że zakonnica zaniedbała wówczas swe obowiązki, pomagając w ten sposób w tzw. doprowadzeniu do poddania się czynności seksualnej osoby poniżej 15. roku życia.
Po nitce do kłębka
Prokuratorskie śledztwo w sprawie przemocy w zabrzańskim ośrodku boromeuszek było konsekwencją innego postępowania prowadzonego przez gliwicką prokuraturę - w sprawie zabójstwa w lutym 2006 r. ośmioletniego Mateusza Domaradzkiego z Rybnika. Ciała chłopca dotąd nie odnaleziono. Jeden z oskarżonych o dokonanie tej zbrodni, Tomasz Z., był wychowankiem zabrzańskiego ośrodka boromeuszek. Elementem jego linii obrony po zabójstwie ośmiolatka było tłumaczenie, że jego postawę ukształtował fakt bycia świadkiem, a później także uczestnikiem gwałtów, do których dochodziło w ośrodku.
Przy okazji rozpoczęcia procesu w sprawie przemocy w zabrzańskim ośrodku sprawa była opisywana w mediach. Dotknięty niektórymi relacjami Zarząd Kongregacji Sióstr Miłosierdzia pod wezwaniem Karola Boromeusza w Trzebnicy wydał wówczas oświadczenie wyrażające m.in. ubolewanie z powodu rozpowszechniania przez media "potwornie zniekształconych faktów", związanych ze sprawą.
Kuratorium Oświaty w Katowicach, które po informacji prokuratury na początku 2007 r. kontrolowało zabrzański ośrodek uznało, że opieka w placówce, w której przebywa ok. 50 dzieci, mogła nie być prawidłowa, a stosowane metody były archaiczne. Wnioski przekazano zgromadzeniu sióstr boromeuszek, które zareagowało zmieniając tam kierownictwo.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24