Rządowy projekt ustawy wprowadzającej m.in. opłatę za studiowanie na drugim kierunku skierowano już do konsultacji międzyresortowych. Niezadowolenia ze zmian nie kryje opozycja. - Rząd do studenckiej torby dokłada cegłę - grzmią posłowie PiS. Oburzeni są nasi internauci. - Musimy walczyć o brak dyskryminacji dla samorealizacji - piszą na forum tvn24.pl.
- To jest już trzeci etap konsultacji planowanej przez nas reformy szkolnictwa wyższego - powiedział w poniedziałek rzecznik MNiSW Bartosz Loba.
Jak mówił, proponowane zmiany będą dotyczyć trzech obszarów: reformy studiów i praw studenckich, zmian dotyczących procedury nadawania habilitacji, a także nowego modelu zarządzania szkolnictwem wyższym. Wśród najważniejszych zmian są m.in. wprowadzenie ograniczenia punktów ECTS - Europejskiego Systemu Transferu Punktów.
Zmniejszy się liczba punktów ECTS
Zgodnie z propozycją MNiSW, każdy student na studiach pięcioletnich nie będzie mógł przekroczyć 300 punktów ECTS, a na studiach sześcioletnich 360 (w systemie ECTS każdy rok studiów to 60 punktów wykorzystywanych na egzaminy i zaliczenia wykładów i ćwiczeń). Student otrzyma dodatkowe 30 punktów rezerwowych.
Zmiana ta spowoduje, że każdy student, który będzie chciał podjąć studia na drugim kierunku, będzie musiał za niego zapłacić lub będzie musiał się znaleźć w grupie 10 proc. najlepszych studentów na roku. Ministerstwo Nauki tłumaczy, że w ten sposób chce poszerzyć dostęp studentów do studiów stacjonarnych w publicznych uczelniach wyższych.
"Nowelizacja ustawy da szansę większej liczbie Polaków"
W programie "24 godziny" poseł PO Sebastian Karpiniuk tłumaczył, że nowelizacja ustawy da szansę większej liczbie Polaków na bezpłatne studia. - Dbamy o to, by jak największa liczba osób mogła studiować na studiach dziennych i tego dotyczy projekt– przekonywał. Jak dodawał, rząd stara się umożliwić zdolnym studentom naukę na dwóch kierunkach.
"Nie można karać za to, że chcą się uczyć"
Innego zdania jest poseł PiS, który krytykuje najnowszy pomysł minister Kudryckiej. - W czasach kryzysu PO próbuje koszty tego kryzysu przenieść na ludzi na których nie powinien tego robić. Jeśli są ludzie, którzy chcą studiować na drugim kierunku, mają na to chęć i siłę to nie można ich za to karać – mówi Adam Hofman z PiS.
Założenia nowego projektu krytykują też internauci portalu tvn24.pl. - Dla wielu z nas wprowadzenie w życie tego projektu przekreśla możliwość wykorzystania swojego potencjału intelektualnego. Przekreśla szansę na lepszą pracę, pozycję społeczną i karierę naukową - pisze jedna z internautek.
"Tylko zdolni i silni są w stanie studiować 2 kierunki"
- Studenci powinni mieć prawo poszerzania swojej wiedzy - od tego zależy przyszłość naszego kraju. To wcale nie jest tak łatwo studiować dwa kierunki równocześnie. Tylko naprawdę zdolni i silni są w stanie zdać kilkanaście egzaminów w sesji - pisze kolejny oburzony pomysłem.
- To jakaś paranoja. Więc biedni nie mają prawa żyć tak jak Ci, którzy mają pieniądze?! Dno i paranoja! Tak nie może być. Ta "reforma" jest totalnie bez sensu - piszą zaniepokojeni internauci.
Podwójne stypendium to dodatkowe pieniądze
Wśród głosów na forum tvn24.pl pojawiły się też takie, którym pomysł minister Kudryckiej się podoba, choć jest ich znacznie mniej.
- Problem tkwi w tym, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, za co płacimy. Moim zdaniem studiowanie drugiego kierunku często jest dla studenta formą zarobku (dwa razy tyle stypendium) i zatrzymania życia studenckiego. Dalej mają zniżki - pisze jeden ze zwolenników nowego projektu.
- Bardzo dobry pomysł, dlaczego jedni niekoniecznie biedni mogą studiować kilka kierunków za darmo, a inni niekoniecznie bogaci muszą za wszystko płacić? - pisze Lech.
"Dodatkowy kierunek to dla nich rozrywka"
- Mam dość ludzi, którzy studiują dwa kierunki i to ja muszę się godzinowo dopasowywać do nich. Mam dość tego, że mój kierunek traktują jak rozrywkę i zabierają miejsca ludziom, którzy chcieliby ten kierunek studiować - pisze Hubaza. - Ja też nie cierpię ludzi, którzy na dwóch uczelniach nie wiadomo co i po co studiują, a tak naprawdę to na zajęciach ich widać tylko na początku i na końcu semestru - dodaje student.
- Uważam, że jeden bezpłatny kierunek studiów to wystarczająca pomoc państwa, a co za tym idzie społeczeństwa. Jeśli ktoś chce zwiększać swoje kwalifikacje niech zacznie pracować i opłaca następne kierunki - pisze Mariasz.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24