Premier Donald Tusk powinien odpowiedzieć moralnie, politycznie i karnie za naciski na prokuratorów, by świadczyli przeciwko Zbigniewowi Ziobrze - uważa PiS. Partia zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nakłaniania prokuratorów do fałszywego oskarżenia byłego ministra. Wcześniej członkowie klubu demonstracyjnie opuścili obrady Sejmu.
Sprawa dotyczy zarzutu przekroczenia uprawnień, jaki płocka prokuratura chce postawić byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Ziobro - w czasie, gdy był ministrem - miał wydać polecenie prokuratorowi Wojciechowi Miłoszewskiemu, by zapoznał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z materiałami dotyczącymi śledztwa paliwowego.
PiS: Popełniono przestępstwo
Według PiS na Miłoszewskiego były wywierane naciski, by złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przeciwko Ziobrze. Mają o tym świadczyć medialne wypowiedzi prokuratora. - Naciski są opisywane przez prokuratora i nie ma żadnych powodów by sądzić, że on mówi nieprawdę - twierdzi Kaczyński. Jego zdaniem w tej sprawie obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski "jest wykonawcą, został powołany do tego rządu z woli premiera". - Tutaj człowiekiem, który powinien za to odpowiedzieć i to nie tylko moralnie i politycznie, ale także w sensie prawa karnego, jest Donald Tusk - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. W sprawie nacisków na prokuratorów PiS złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Dowody nacisków na prokuratora
Jako dowód PiS wyemitowało podczas konferencji wypowiedź Miłoszewskiego z 10 lipca TVN24, w której informuje on, że otrzymał telefon z płockiej prokuratury, a podczas rozmowy oznajmiono mu, że ma się stawić w prokuraturze "celem złożenia zawiadomienia o przestępstwie". - Kiedy ja powiedziałem, że nie złożę zawiadomienia (ws. Ziobry - red.), nie widzę żadnego przestępstwa, wówczas ta pani odpowiedziała, że jak ona nie wykonana polecenia przyjęcia zawiadomienia, to wyląduje gdzieś tam w Gołdapi czy Suwałkach - relacjonował Miłoszewski. - Ja powiedziałem z kolei, że jeśliby miała ponieść jakieś konsekwencje z tego, że ja zawiadomienia nie złożę, żeby skontaktowała się ze swoimi przełożonymi z Prokuraturą Krajową, która takie polecenie miała jej wydać i zwaliła na mnie - mówił prokurator.
We wniosku do prokuratury PiS przytoczył też wypowiedzi Miłoszewskiego dla "Dziennika" i "Rzeczpospolitej", w których prokurator wiąże wniosek o uchylenie mu immunitetu prokuratorskiego z tym, że nie chciał złożyć zawiadomienia przeciwko Ziobrze".
Według prezesa PiS to, co mówi Miłoszewski świadczy, że naciski miały miejsce "i to nie tylko na niego, a także na prokurator, która pracuje w Płocku". - Ktoś jej musiał grozić, że ją przeniesie, jeśli ona tej sprawy nie będzie potrafiła podjąć, więc mamy do czynienia z przestępstwem - wnioskował Jarosław Kaczyński.
Ziobro apeluje do Tuska i "jego funkcjonariuszy"
Natomiast Zbigniew Ziobro zaapelował do premiera Donalda Tuska i "jego funkcjonariuszy" o "zostawienie w spokoju i nie czynienie krzywdy prokuratorowi, który zajmował się walką z mafią (paliwową), który tylko dlatego ma być dziś karany, że nie zdecydował się składać fałszywego świadectwa na byłego prokuratora generalnego". Ziobro powiedział też, że jeśli wobec "nieudolności swoich rządów" premier "zdecydował się akceptować bezprawne działania wobec opozycji", to on, jako polityk, "stawi temu czoła".
PiS opuściło obrady Sejmu
Wcześniej klub PiS opuścił obrady Sejmu w proteście przeciwko niedopuszczaniu opozycji do głosu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział też bojkot głosowań. - Mamy do czynienia z sytuacją skandaliczną, która przypomina Białoruś - mówił Kaczyński.
Posłowie PiS wyszli z sali obrad po tym, gdy przepadł w głosowaniu wniosek tego klubu. Dotyczył poszerzenia porządku obrad o informacje ministra sprawiedliwości na temat "wywierania nielegalnego wpływu wobec prokuratorów w celu wymuszenia przekroczenia uprawnień oraz fałszywego oskarżenia".
Argumentując za wnioskiem wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra powoływał się na publikacje związane z prokuratorem Wojciechem Miłoszewskim. Na polecenie ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry zapoznał on prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z materiałami śledztwa paliwowego.
"Marszałek łamie prawo"
Prezes PiS na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłosił, że "demokracji w Polsce już nie ma". - To jest nasz protest wobec tego rodzaju metod. Marszałek Sejmu radykalnie ogranicza prawa opozycji - wyjaśniał Jarosław Kaczyński. - Mamy do czynienia z podnoszeniem ręki na demokrację - dodał. Jak podkreślił, złamano obowiązujące dotychczas w Sejmie obyczaje. - Chodzi o niszczenie polityków, których PO się boi - powiedział prezes PiS.
Jak dodał, marszałek Sejmu obraża ludzi oraz pokazuje swoje "rezonerstwo i niezdolność do prowadzenia obrad".
Wicemarszałek Sejmu z PiS Krzysztof Putra przypomniał, że zwołany przez marszałka Komorowskiego Konwent Seniorów trwał zaledwie cztery minuty. Potem klub PiS prosił o przerwę w obradach, co spotkało się z odmową. - Jest normalnym zwyczajem od roku 1989, że jeśli jakiś klub prosił o przerwę, to było to spełniane - przypomniał Putra. - Nie wiem skąd ten pośpiech, o co tu chodzi? Mamy do czynienia z permanentnym naciskiem na wszystko - podkreślił wicemarszałek.
Napieralski: Opozycja jest kneblowana
O dyskryminowaniu opozycji mówi też szef SLD Grzegorz Napieralski. - Bronisław Komorowski wprowadza siłowe rozwiązania, nie radzi sobie - mówił szef SLD. - Marszałek nie uwzględnia wniosków i punktów debaty - wyliczał. - Opozycja jest kneblowana - ocenił.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24