Takiej aukcji jeszcze nie było. Pewien mieszkaniec Krakowa, by pomóc zebrać pieniądze na walkę z rakiem dla swojej koleżanki, wystawił na internetowej licytacji samego siebie. Oferuje m.in. sprzątanie, gotowanie i wspólne wyjście do kina.
Mateusz Morawiec, mieszkaniec Krakowa, dzięki internetowej aukcji postanowił zebrać pieniądze dla swojej koleżanki Marzeny. - To był pewien rodzaj odzewu na apel, który ukazał się na Facebooku, gdzie opisywała swoją chorobę. Tam też prosiła innych o udostępnianie informacji, żeby mogła dotrzeć do jak najszerszego grona, które mogłoby jej pomóc, również finansowo - wyjaśnił krakowianin, który przyznaje, że właśnie te wpisy zmotywował go do pomocy.
Jak sam o sobie mówi, "można go wykorzystać niemal do wszystkiego". - Do robienia obiadu, sprzątania, pomocy przy remontach, w biurze, czy zabawy z dziećmi - reklamuje się. Każde zadanie, które nie łamie prawa ani nie jest ofertą matrymonialną obiecuje sumiennie wypełnić.
Na pomoc chorej koleżance
Choroba Marzeny obecnie jest w stanie uśpienia, ale jeśli powróci, to pomóc jej będzie mógł jedynie bardzo drogi lek, na który jej nie stać. - Jedna dawka kosztuje ok. 20 tys. zł, a na moją masę ciała potrzebuję przyjąć takie dwie dawki. Przyjmuje się go co trzy tygodnie. Czyli co trzy tygodnie 40 tys. zł - wylicza Marzena Erm, która ma za sobą trzy przeszczepy szpiku kostnego i kilkanaście chemioterapii. Jeśli nie uzbiera 200 tys. zł, co pozwoliłoby jej na przyjęcie pięciu dawek leku, nawrót choroby może okazać się zabójczy. Informacja o tym, że kolega ze studiów wystawił dla niej swoje usługi na aukcji, była dla dziewczyny dużym zaskoczeniem. - To nie była jakaś głęboka przyjaźń. Z Mateuszem rozmawiałam, ale nie na tyle, żebyśmy mieli się spotykać. Dał mi znać jak już był wystawiony na allegro. I nagle wszystko się ruszyło - wspomina Marzena.
Autor: zś//bgr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24