Najpierw za pieniądze wypożyczyła swój brzuch i urodziła dziecko obcych ludzi. Teraz 32-letnia łodzianka chce przed sądem walczyć o prawo do opieki nad chłopcem. W polskim prawie - to precedens. Jak informuje "Dziennik", kobieta ma spore szanse na odzyskanie dziecka.
Minął rok, od kiedy kobieta zawarła umowę z bezdzietną parą z Warszawy. Do spotkania tych osób doszło dzięki pośrednictwu agencji zajmującej się kojarzeniem osób pragnących dziecka z matkami zastępczymi. Umowa opiewała na 30 tys. zł.
Wszystko poszło zgodnie z planem, jednak w trakcie ciąży nastawienie kobiety do dziecka zasadniczo się zmieniło. Pokochała je. Ale związana umową, tuż po porodzie musiała oddać niemowlę oczekującemu małżeństwu.
Teraz postanowiła dochodzić swoich praw przed sądem. - Ono jest moje - mówi z przekonaniem o dziecku.
Sąd każe oddać dziecko?
Jak przypomina "Dziennik", według polskiego prawa matką jest kobieta, która urodziła dziecko. Dlatego jest prawdopodobne, że sąd zdecyduje o powrocie dziecka do surogatki. Temu dramatowi, jaki z pewnością w takiej sytuacji przeżyje małżeństwo wychowujące obecnie dziecko, możnaby zapobiec, gdyby istniały przepisy regulujące macierzyństwo zastępcze.
W czerwcu weszła w życie nowelizacja kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, zgodnie z którym matką dziecka jest kobieta, która je urodziła. Natomiast - zgodnie z nowymi przepisami - nie jest matką dziecka kobieta, od której pochodzi ono genetycznie.
W Polsce to precedens
Taki przypadek to precedens na polskim gruncie, ale w innych krajach podobne procesy miały już miejsce. W USA w 1985 r. sąd nie pozwolił matce zastępczej zatrzymać dziecka. Podobnie kanadyjski sąd w styczniu tego roku przyznał prawo do opieki nad dzieckiem jego biologicznym rodzicom.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu