Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że skoro wybory już minęły, to nie ma podstaw, by rozpatrywać pozew PiS przeciwko posłowi PO złożony w trybie wyborczym. Pawłowi Zalewskiemu, nowowybranemu eurodeputowanemu, proces więc nie grozi.
Komitet wyborczy PiS złożył pozew przeciwko Zalewskiemu w miniony piątek, w ostatnim dniu kampanii.
Poszło o wypowiedź Zalewskiego, który tego samego dnia podczas konferencji prasowej powiedział: "przez ostatnie tygodnie kampanii wyborczej wydano miliony złotych, aby wszystkim Polakom wmówić, że istotą stosunków polsko-niemieckich jest konflikt, a różne firmy PR-owskie na zlecenie naszych konkurentów pracowały na to, aby wmówić Polakom, że Niemcy kwestionują polsko-niemiecką granicę".
PiS uznał te słowa za krzywdzące i domagał się zakazu rozpowszechniania takich informacji, oraz przeprosin.
Ciągle za późno
Sąd od razu uznał jednak, że pozew PiS wpłynął za późno i nie zostanie rozpatrzony w trybie wyborczym. Przeniósł więc rozprawę na poniedziałek, czyli dzień po wyborach. W poniedziałek zaś ocenił, że skoro kampania wyborcza się zakończyła, to orzekanie w jej sprawie jest bezprzedmiotowe.
Żadna ze stron nie stawiła się w sądzie.
Źródło: PAP