Głosowałem zgodnie ze swoim sumieniem - tłumaczył po posiedzeniu komisji nadzwyczajnej ds. zmian w konstytucji jej przewodniczący Jarosław Gowin po tym jak pomógł posłom opozycji i koalicyjnego PSL odrzucić wszystkie poprawki zgłoszone przez jego partię. Na sejmowych korytarzach pojawiają się informacje, że "poprawianie" Platformy służy tylko temu, by zablokować cały prezydencki projekt. Naciskać w tej sprawie ma sam premier Donald Tusk.
Jarosław Gowin przyznał po głosowaniu, że nie obawia się konsekwencji ze strony władz kluby Platformy za niesubordynację. - Mam też poczucie, że głosowałem za projektem, za którym opowiedział się pan prezydent Komorowski, czyli głowa państwa - podkreślił.
Podczas posiedzenia komisji, której Gowin jest przewodniczącym, we wtorek przepadły wszystkie poprawki zgłoszone wcześniej podczas drugiego czytania projektu zmian w konstytucji regulującego relacje Polski z UE. Projekt, który powstał na podstawie propozycji prezydenta oraz projektu autorstwa posłów PiS zakłada m.in. wpisanie do niej nowego rozdziału regulującego kwestie członkostwa Polski w UE.
"To będzie kompromitacja"
Zgłoszone przez PO poprawki dotyczyły m.in. obniżenia progu przy podejmowaniu przez Senat decyzji o przekazywaniu organizacjom międzynarodowym oraz UE kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach. W sprawozdaniu komisji większość ta wynosi 2/3 w Sejmie i w Senacie, a PO chciała, by w Senacie wymagana była tylko większość bezwzględna. PO chciała także wykreślenia z projektu klauzuli limitacyjnej, która określa warunki członkostwa Polski w UE.
W komisji poprawki PO zostały odrzucone m.in. dzięki głosom dwóch posłów PO - wspomnianego Gowina i Jacka Tomczaka. Poprawki poparli posłowie PO, m.in. Andrzej Halicki, Witold Pahl, Grzegorz Karpiński, Joanna Fabisiak i Michał Szczerba. Po głosowaniu wiceszef komisji Eugeniusz Kłopotek (PSL) apelował do tych posłów PO, aby zastanowili się nad tym, co robią. - Jeśli cały efekt naszej pracy pójdzie do kosza, to będzie kompromitacja dla nas wszystkich - mówił.
Wiele hałasu o nic?
Wtorkowe głosowanie sejmowej komisji ds. zmian w konstytucji zakończyło jej prace. Teraz projekt powinien trafić do trzeciego czytania w Sejmie, ale o tym, kiedy się to stanie, zdecyduje prezydium izby.
- Teoretycznie głosowanie nad projektem mogłoby się odbyć w środę lub na najbliższym posiedzeniu Sejmu w połowie września (będzie to ostatnie posiedzenie w tej kadencji). Gdyby do głosowania doszło za dwa tygodnie, to wtedy konieczne byłoby zwołanie jeszcze dodatkowego posiedzenia Senatu - powiedział Gowin.
Kadencja Sejmu jest na finiszu, a projekt budzi wątpliwości w klubie PO. Nie wykluczam takiego scenariusza, że w programie najbliższych głosowań tego projektu nie będzie. Jarosław Gowin
Poseł nie wyklucza jednak, że projekt może w ogóle nie być głosowany przed końcem kadencji. - Kadencja Sejmu jest na finiszu, a projekt budzi wątpliwości w klubie PO. Nie wykluczam takiego scenariusza, że w programie najbliższych głosowań tego projektu nie będzie - stwierdził.
Także inni członkowie komisji obawiają się, że ostatecznie do głosowania nie dojdzie. Według Kłopotka zablokowanie głosowania nad projektem będzie jednak kompromitacją Sejmu, a także samej PO. Jego zdaniem, takie głosowanie, zmuszałoby też posłów Platformy do opowiedzenia się "za bądź przeciw małemu i dużemu pałacowi" (kancelaria premiera i Kancelaria Prezydenta).
"Tusk blokuje i naciska"
Według nieoficjalnych informacji o dalszych losach projektu Bronisław Komorowski będzie rozmawiał z premierem Donaldem Tuskiem. Szef rządu jest ponoć zdeterminowany, aby zablokować prezydencką inicjatywę, stąd zgłoszone w środę poprawki. Szef rządu ponoć wywiera także nacisk na marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę, by ten uniemożliwił głosowanie nad projektem.
Także wiceszef komisji Karol Karski (PiS) twierdzi, że posłowie PO w nieoficjalnych rozmowach mówią, że premier jest przeciwny projektowi z dwóch powodów. - Po pierwsze Tusk byłby niezadowolony z sukcesu prezydenta Komorowskiego. Po drugie kampania wyborcza PO jest nastawiona na spór z PiS i byłoby wielką tragedią, gdyby nagle coś mogło być przyjęte i okazało się, że z PiS można się dogadać - zaznaczył.
W PiS-ie to powszechny pogląd. Głosy takie jak ten Mariusza Kamińskiego, który po wtorkowych głosowaniach wyraził na twitterze nadzieję, że "może jednak uda się nam zmienić konstytucję", należą do zdecydowanej mniejszości.
Źródło: tvn24.pl, PAP