MON tworzy Centrum Zarządzania Kryzysowego. Ma koordynować pomoc przy powodziach i innych klęskach żywiołowych. Zgodnie z planem resortu obrony narodowej ma ruszyć na początku przyszłego roku. Eksperci są sceptyczni - pisze "Rzeczpospolita".
Pomysł utworzenia nowego centrum narodził się po powodzi, w której poszkodowanym pomagało wojsko. – W resorcie obrony narodowej opracowano projekt "Koncepcja utworzenia Centrum Zarządzania Kryzysowego Ministerstwa Obrony Narodowej", która zatwierdzona została przez ministra obrony narodowej 10 września 2010 r. – potwierdza Janusz Sejmej, rzecznik prasowy MON.
Centrum zajmie się przygotowaniem wojska do reagowania w sytuacjach kryzysowych. Ma być w nim zostać zatrudnionych ok. 80 żołnierzy i pracowników cywilnych wojska, a nową komórką pokieruje generał brygady. Centrum będzie podlegać bezpośrednio szefowi MON.
Przedstawiciele ministerstwa przekonują, że nowa struktura jest potrzebna, by armia szybko i sprawnie mogła działać w sytuacjach kryzysowych.
"Wojsko do obrony"
Jednak eksperci bardzo krytycznie oceniają pomysł resortu obrony. – To tworzenie kolejnego niepotrzebnego bytu – mówi gen. Roman Polko, były szef jednostki specjalnej GROM.
Przypomina, że konstytucyjnym obowiązkiem wojska jest obrona granic. – Oczywiście w takich sytuacjach jak na przykład powódź wojsko musi wydzielić określone siły do pomocy, ale całość operacji organizuje i koordynuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji – przypomina.
Tego samego zdania jest Andrzej Kiński, ekspert wojskowy, redaktor naczelny tygodnika "Nowa Technika Wojskowa". – Postępowanie związane z przeciwdziałaniem klęskom żywiołowym powinno należeć do instytucji cywilnych, choć oczywiście wojsko powinno brać w tym udział – uważa Koński.
Podczas tegorocznej powodzi na przełomie maja i czerwca służby ratownicze wspomagało 7,5 tys. żołnierzy. Wykorzystano ok. 90 pływających transporterów i blisko 40 śmigłowców. Wojsko pomagało też przy odbudowie dróg i mostów.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24