- Ta rodzina nie żyła na pustyni - mówił w TVN24 rzecznik praw dziecka Marek Michalak o rodzicach chłopca, którego ciało znaleziono w stawie w Cieszynie. Podkreślał, że sąsiedzi i krewni powinni zareagować i powiadomić służby, kiedy zauważyli długotrwałą nieobecność Szymona.
Rzecznik krytykował fakt, że rodziną z Będzina, mimo iż oddała kilka dzieci do domu dziecka, nikt się nie interesował.
- Jeżeli dochodzi jeden, drugi, trzeci raz, że dziecko nie zgłasza się na badania lekarskie, to powinna się czerwona lampka zapalić, szczególnie w tamtym czasie, kiedy cała Polska wiedziała o tym, że zaginęło dziecko w tym wieku - mówił.
I kontynuował: - Nie można stwierdzić, że ta rodzina w całości była zdrowa. Nie mam takiej wiedzy, że jest to tylko wina rodziców. Nie wierzę w to, że nie można było wcześniej zainteresować się, że w domu brakuje trzeciego dziecka, nie 50-tego. Tutaj wszyscy ci, którzy znali tę rodzinę, powinni o tym wiedzieć.
"Ta rodzina nie żyła na pustyni"
Zdaniem Michalaka, nawet jeśli system opieki społecznej funkcjonuje poprawnie, nie zadziała, jeśli nie będą reagować zwykli ludzie.
- Choć byśmy mieli najlepszy czynnik monitorowania, jeśli czynnik ludzki nie zadziała w tym momencie, jeśli nie będzie tej empatii i chęci wycięgania wniosków z tego, co widzimy, to i tak ta czerwona lampka się nie zapali - podkreślał.
- Tę rodzinę ktoś obserwował. To nie jest rodzina, która rodzina nie żyła na pustyni - zwracał uwagę.
"Niepomaganie jest niegodne"
Rzecznik apelował, że "nie możemy być głupi i ślepi" na to, co dzieje się dookoła nas. - W momencie, kiedy nie reagujemy, a mamy jakieś podejrzenie, to bierzemy także na siebie odpowiedzialność - mówił.
I zaznaczał, że nie powinniśmy bać się reakcji społeczeństwa. - My jeszcze żyjemy w przekonaniu starej epoki, że współpraca ze służbami, policją, opieką społeczną jest czymś niegodnym. Wręcz przeciwnie - niegodne jest niepomaganie temu słabszemu.
Autor: nsz/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: East News | Łusz Kalinowski