- Forsowanie wydatków militarnych w wolno rozwijającej się gospodarce to recepta, by tę gospodarkę zarżnąć i niewiele pomóc obronności – powiedział w "Piaskiem po oczach" prof. Leszek Balcerowicz. Jak tłumaczył, recepta na bezpieczeństwo tkwi w silnej gospodarce, bez której - w szerszej perspektywie - nie da się finansować wojska.
Podczas wizyty Baracka Obamy w Polsce Bronisław Komorowski stwierdził, że poziom finansowania polskich Sił Zbrojnych powinien zostać podniesiony do 2 proc. PKB ( dodatkowe ok. 800 mln zł z budżetu państwa).
Realizację tego zobowiązania Balcerowicz ocenił jako "podwójny błąd". - Nie zwracamy uwagi na to jak polska gospodarka się rozwija, a zwiększamy wydatki zbrojeniowe - na dłuższą metę nie będzie jak finansować tych wydatków, na krótszą przyczynimy się do tego, że gospodarka nie będzie rosła. Droga do większego bezpieczeństwa prowadzi przez rosnącą gospodarkę - tłumaczył były minister finansów i szef NBP.
Z OFE do ZUS i z powrotem?
Gość TVN24 komentował też dane dotyczące liczby Polaków, którzy podjęli decyzję o nieprzenoszeniu zgromadzonych w OFE środków do ZUS - aktualnie deklarację o pozostaniu w II filarze złożyło ponad 180 tys. z 16 mln członków (czas na decyzję jest do końca lipca br. - red.). Tak niski odsetek, w jego ocenie, jest "efektem świadomej manipulacji" rządu. Od samego początku nie chodziło o żadną reformę, tylko o zniszczenie (OFE - red.) - mówił.
Ekonomista wyraził przy tym nadzieję, że być może Trybunał Konstytucyjny, który bada sprawę, nada jej inny bieg. Wskazał, że odwrócenie przepływu środków jest jeszcze możliwe. Stwierdził także, że mimo zabiegu przesunięcia oszczędności Polaków z OFE do ZUS, stan finansów kraju nie poprawi się. - Większość konsekwencji tego ruchu nie jest uznana przez Komisję Europejską. Poza tym, dług na papierze się zmniejszył, ale drugi dług w zobowiązaniach ZUS się powiększył - wskazał.
Euro w Polsce a ryzyko scenariusza greckiego
Pytany, czy Polska jest gotowa na wkroczenie do strefy euro, zdecydowanie zaprzeczył. Jak tłumaczył wzrost gospodarczy nie jest w naszym kraju wystarczająco dynamiczny. - Róbmy wszystko żeby uniknąć czarnego scenariusza, żeby uniknąć trwałego spowolnienia gospodarczego, wtedy otworzymy sobie drogę do dobrego, a nie złego wejścia do strefy euro - komentował ekonomista.
- Nie ma sensu wchodzić do euro dla kraju. który nie jest zreformowany. W skrajnym przypadku może skończyć się to tak jak w Grecji - przestrzegł.
Autor: AP/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24